Harry Potter: te błędy w filmie zauważą tylko najwięksi fani!
Filmowy Harry Potter, choć według wielu widzów doskonały, również nie jest wolny od wpadek. Do serii wkradło się kilka błędów technicznych, które mogą wyłapać uważni widzowie. W pierwszej części blizna Harry’ego u Ollivandera zmienia swoje położenie, w drugiej – podczas walki w Klubie Pojedynków – w kadrze pojawia się operator kamery. Z kolei w trzeciej możemy zauważyć, że ciotka Marge każe wujowi Vernonowi dolać trunku, choć jej usta się nie poruszają. Co więcej, gdy zostaje nadmuchana, przez krótką chwilę widać, że unoszą ją liny.
To błędy, które powstały podczas kręcenia poszczególnych ujęć, jednak kto dobrze zna serię Harrego Pottera, może zauważyć ten sam błąd, który pojawia się zarówno w pierwszej, jak i w drugiej części cyklu już na etapie scenariusza.
Ważne prawo w świecie Harry’ego Pottera. Za jego złamanie groziło wydalenie ze szkoły
To niezwykle ważny przepis w świecie magii, który zakazuje młodym czarownikom (poniżej 17. roku życia) używania czarów poza murami szkoły, czyli Hogwartu. Przypomnijmy, że złamanie tego dekretu jest traktowane bardzo poważnie, a każdy niepełnoletni czarodziej ma na sobie namiar, dzięki czemu ministerstwo w sekundę dowie się o tym, że niepełnoletni użył czarów.
Kilkukrotnie przekonaliśmy się o tym w trakcie całej serii – zarówno książkowej, jak i filmowej. Po raz pierwszy w „Komnacie Tajemnic”, lecz – trzeba to zaznaczyć – tylko w oryginale J.K. Rowling. Twórcy filmowi wycięli wątek listu z Wydziału Niewłaściwego Używania Czarów Ministerstwa Magii, który został wysłany do domu przy Privet Drive tuż po tym, jak domowy skrzat Zgredek zrzucił za pomocą czarów leguminę ciotki Petunii.
- Szanowny Panie Potter, z naszego poufnego źródła otrzymaliśmy właśnie wiadomość, że tego wieczoru, o godzinie dziewiątej dwanaście, w miejscu pańskiego przebywania użyto Zaklęcia Swobodnego Zwisu. Jak Pan wie, niepełnoletnim czarodziejom nie wolno używać czarów poza szkołą. Dalsze takie poczynania mogą doprowadzić do usunięcia Pana z rzeczonej szkoły (Ustawa o uzasadnionych restrykcjach wobec niepełnoletnich czarodziejów 1875, paragraf C) – czytamy.
O mały włos, a wyleciałby ze szkoły! Tak Harry Potter złamał prawo o używaniu magii
Użycie czarów poza Hogwartem to poważne przewinienie, o czym dowiadujemy się w piątej części serii – zarówno książkowej, jak i filmowej. Harry użył zaklęcia Patronusa tuż po tym, jak jego i kuzyna Dudleya zaatakowali dementorzy – przerażające istoty, strażnicy więzienia dla czarnoksiężników, które wysysają z ludzi szczęście. Choć Harry musiał bronić siebie i Dudleya, samo użycie zaklęcia oznaczało złamanie prawa. Tuż po powrocie do domu czekał na niego list z Ministerstwa Magii, informujący, że z powodu naruszenia dekretu został wydalony z Hogwartu. Ostatecznie, dzięki interwencji Dumbledore’a, decyzję poprzedzono rozprawą, a dzięki świetnej obronie Albusa Harry został uniewinniony.
Co ważne, wykrywanie użycia magii przez niepełnoletnich czarodziejów jest dla ministerstwa wyjątkowo proste. Tak proste, że dowiedziało się ono również o incydencie kilka semestrów wcześniej, gdy Harry – bez użycia różdżki – nadmuchał ciotkę Marge. Jako ówczesny ulubieniec ministra uniknął jednak postępowania, a sprawa została przez Ministerstwo Magii zatuszowana.
To przeoczył sam Dumbledore. Hermiona złamała prawo na oczach Harry’ego i Rona
Skoro znamy już treść dekretu, wiemy, jakie konsekwencje grożą młodym czarodziejom za jego złamanie, a także jak łatwo ministerstwo potrafi namierzyć sprawcę, pozostaje pytanie: jak wytłumaczyć sytuację w pociągu z pierwszej części filmu? Jak pamiętamy, Harry Potter poznał Rona Weasleya na peronie King’s Cross, a Hermionę – już w drodze do Hogwartu, w wagonie pociągu. Wówczas Harry miał zepsute okulary: pękła część oprawki łącząca szkła. Gdy Hermiona słuchała, jak Ron używa nieprawidłowego – wymyślonego przez bliźniaków Weasleyów – zaklęcia, które miało zmienić kolor futra szczura, postanowiła zaprezentować chłopcom swoje umiejętności. Wypowiedziała Oculus reparo, a okulary Harry’ego natychmiast się naprawiły.
Filmowa Hermiona nagminnie łamała prawo. Czemu Ministerstwo Magii jej nie ukarało?
Czy w takim razie uczennica nie złamała dekretu? W końcu użyła zaklęcia poza murami szkoły. Warto jednak zauważyć, że ten wątek w ogóle nie pojawia się w książce – to filmowy dodatek, swoisty smaczek od twórców. Co więcej, motyw ten powtórzono również w kolejnej części. Gdy młodzi czarodzieje spotkali się na ulicy Pokątnej, Harry przez przypadek, za pomocą proszku Fiu, trafił do sklepu Borgina i Burkesa na Ulicy Śmiertelnego Nokturnu, gdzie stłukł okulary. I ponownie to Hermiona naprawiła mu szkła. Tymczasem w książce rozbite okulary Harry’ego naprawił zaklęciem pan Weasley.
O ile wybryk z pierwszej części można by jeszcze usprawiedliwić tym, że uczniowie nie rozpoczęli wówczas nauki w Hogwarcie i nie zostali zapoznani z dekretem, o tyle w drugiej części doszło już do wyraźnego, świadomego złamania prawa.
Nikt go nie namierzył. Młody Voldemort zabił ojca i dziadków, a uszło mu to płazem
Oczywiście możemy przypuszczać, że ministerstwo nie było w stanie namierzyć Hermiony, ponieważ obie sytuacje miały miejsce w miejscu publicznym pełnym innych czarodziejów. Trudno byłoby na podstawie samej lokalizacji ustalić, kto dokładnie użył zaklęcia. Jak wiemy z szóstej części powieści, w podobny sposób wykrycia uniknął młody Tom Riddle. Podczas wakacyjnej przerwy odwiedził swojego wuja Morfina, od którego dowiedział się, gdzie mieszka jego ojciec – mężczyzna, który porzucił jego matkę, gdy była w ciąży. Ojciec, który nigdy jej nie kochał (choć Riddle nie wiedział, że mężczyzna był pod wpływem eliksiru miłosnego, którym matka faszerowała go przez pewien czas; gdy działanie eliksiru ustało, ojciec odzyskał świadomość i ją opuścił).
Rozwścieczony niepełnoletni Voldemort udał się do posiadłości ojca i rzucił na niego oraz jego rodziców zaklęcie uśmiercające. Następnie – również przy pomocy magii – umieścił w głowie wuja Morfina fałszywe wspomnienie sugerujące, że to on dokonał morderstwa. Ministerstwo nigdy nie odkryło, kto faktycznie był odpowiedzialny za tę zbrodnię. Aresztowano Morfina Gaunta, a samego Voldemorta nie namierzono ani jako sprawcy zabójstwa, ani za złamanie zakazu używania czarów poza szkołą.
Reżyser Harry’ego Pottera popełnił błąd. To kłóci się z charakterem Hermiony
Jednak, jak dobrze wiemy, Hermiona była niezwykle obowiązkowa i zawsze starała się przestrzegać zarówno szkolnego regulaminu, jak i prawa ustanowionego przez Ministerstwo Magii. Nie złamałaby tak ważnego dekretu bez powodu. Co więcej, ktoś z pewnością zwróciłby uwagę na to, że doszło do złamania prawa. Ron mógłby zapytać: „Hermiona, co się z tobą stało? Tak po prostu łamiesz przepisy?”. Nie wspominając już o tym, że dostrzegłby to również jakiś dorosły.
Obie filmowe sytuacje wyraźnie kłócą się z charakterem Hermiony i nie pasują do jej konsekwentnie budowanego wizerunku. Można więc z całą pewnością stwierdzić, że Chris Columbus, reżyser dwóch pierwszych części, dopuścił się wpadki, która stoi w sprzeczności z resztą filmu. Zwłaszcza, że pozostałe elementy fabuły są wyjątkowo wierne książkowemu pierwowzorowi.