Wiec Białorusinów w Bydgoszczy

i

Autor: Lidia Rachwalska

Tęsknią za domem, ale nie poddają się i wspierają swoich rodaków. Białorusini zorganizowali wiec w Bydgoszczy

2021-06-12 22:31

Mieszkańcy Białorusi odczytali fragmenty listów więźniów politycznych. Apelują do Polaków, aby wsparli ich działania i przyłączyli się do akcji pisania listów.

Wiec Białorusinów w obronie więźniów politycznych odbył się w sobotę (12.06) w amfiteatrze przy ul. Mostowej w Bydgoszczy.

- Jestem bardzo szczęśliwa, że wspieracie nas dzisiaj - mówiła ze łzami w oczach Anna Radziuk, współorganizatorka akcji i przedstawiciel Wspólnoty Białoruskiej.

Białorusini przyjechali do Bydgoszczy z całego regionu. Jedni są w naszym kraju krótko, inni żyją tu od wielu lat.

Anna Radziuk od 5 lat mieszka w Toruniu.

- Jesteśmy tutaj, żeby w takim dniu troszkę przypomnieć Polakom o naszych więźniach politycznych i dać im głos. Odczytamy cytaty z listów i chcemy przypomnieć, że w tej chwili to nie tylko nasza wojna, ale też i wasza, ponieważ wspólnota polska jest mocno narażona na Białorusi na działanie negatywnego, naszego reżimu - powiedziała.

Organizatorzy odczytali kilkanaście listów, ale to był wiec w obronie 482 więźniów politycznych m.in. Anny Moros, 32-letniej matki dwójki dzieci, aresztowanej 6 września 2020 roku za udział w proteście, czy Witolda Aszuroka, który został aresztowany 16 września 2020 i skazany na 5 lat więzienia za udział w protestach. Mężczyzna zmarł.

Obecni na wiecu Białorusini zwrócili się z apelem i prośbą do mieszkańców, aby przyłączyli się do akcji pisania listów do więźniów politycznych - prześladowanych matek, ojców czy studentów.

- Ten reżim robi wszystko, żeby po pierwsze ludzie nie dostawali listów, a po drugie nie mogli stamtąd pisać listów, np. Siergiej Ciechanowski może przekazywać tylko coś przez swoich prawników, w ogóle nie może pisać listów - mówi Anna Radziuk.

Dlatego tak ważne jest, aby więźniowie wiedzieli, że nie zostali sami. Listy w języku polskim można wysłać adres https://BELARUSAM.PL/LISTY/.

- Nie mogło nas zabraknąć w tym momencie, kiedy na Białorusi dzieją się straszne rzeczy, kiedy nasi rodacy siedzą w więzieniach - około 500 osób, a tysiące ludzi jest szykanowanych za swoją pozycję obywatelską - powiedział nam Paweł Juszkiewicz, który od 17 lat mieszka w Polsce.

Wiec wsparła także pani Żanna, która wraz z rodziną zamieszkała w Bydgoszczy. W grudniu dzięki wsparciu rodaków i prezydenta Bydgoszczy otrzymała mieszkanie socjalne. Rodzina musiała uciekać z kraju, bo mąż pani Żanny stał na czele komitetu strajkowego w fabryce i były uzasadnione obawy, że grozi im więzienie lub odbiorą im dzieci. Pani Żanna bardzo tęskni za swoją babcią, która została na Białorusi. Chce wrócić do swojego kraju, ale wie, że na razie jest to niemożliwe.

- Nie ma swobody słowa, nie ma możliwości wyrażenia swojego zdania. Bardzo dużo ludzi jest represjonowanych i pod presją. Są przeprowadzane pokazowe procesy sądowe, a ludzie są skazywani na ogromne kary więzienia za swoje poglądy polityczne. Prawo obecnie nie działa, są naruszane podstawowe prawa człowieka - mówi. Jednocześnie dziękuje, że Polska stała się przystanią dla tych, którym groziło więzienie.

Pan Paweł też mieszka w Bydgoszczy. Wyjechał ze swojego kraju po wyborach w 2010 roku. On i jego żona byli bardzo aktywni, dlatego obawiali się represji.

- Córka już urodziła się w Bydgoszczy, ale ja chcę wrócić. Wiem, że gdy tylko przekroczę granicę, to mogę mieć problemy - mówi z żalem.

Bydgoski wiec Białorusinów w obronie więźniów politycznych