Wyobraźcie sobie taką sytuację. Jest sobota, na zewnątrz 30 stopni, a wy z rodzinką wybieracie się nad jezioro. Bierzecie koce, dmuchane materace, ręczniki i prowiant. Pakujecie się do auta i jedziecie prosto nad jezioro. Wychodzicie na plażę i… ani nie położycie ręcznika, ani nie wejdziecie do wody. Chyba, że nie brzydzicie się siedzieć w psich odchodach.
Taka sytuacja ma obecnie miejsce w Wąsoszu, oddalonym pół godziny od Bydgoszczy. W czerwcowy weekend na plażę wybrał się wraz ze znajomymi pan Adrian. Kąpielisko było niedawno odnawiane. Mamy piękny pomost, zjeżdżalnię, restaurację, wypożyczalnię rowerów wodnych, a także wiele innych atrakcji dla dzieci.
Choć sezon kąpielowy rusza w weekend 24-26 czerwca, a na chwilę obecną ze strzeżonego kąpieliska możemy korzystać na własne ryzyko, wielu już postanowiło skorzystać z chłodnego jeziora. Problem jest jednak taki, że do wody wejdą tylko ci odważni.
- To jet kupa na kupie. Z dwieście odchodów łącznie. Koc musieliśmy położyć kilka metrów dalej, żeby nie wdepnąć w przykrą niespodziankę. O wejściu do wody nawet nie było mowy. Nikt z naszej czwórki by się na to nie odważył. Gdy patrzyliśmy na plażę mieliśmy odruch wymiotny – relacjonuje pan Adrian.
Jak tłumaczył mężczyzna, z początku wraz z paczką myśleli, że niespodzianki pozostawiły po sobie dzikie zwierzęta, które w nocy mogły przyjść do wodopoju. Jednak po chwili zrozumieli, że winowajcą są inne zwierzęta. Te domowe.
- Jak policzyliśmy, na plaży było łącznie 11 psów. Jeden, przypominający labradora, załatwił się tam na moich oczach. Właściciele oczywiście nie posprzątali. Kilka osób weszło do wody. Robiło się niedobrze. Jakaś pani powiedziała nam, że była tu tydzień wcześniej i część kup pływała w wodzie. Obrzydliwe – dodaje pan Adrian.
W tym momencie warto zaznaczyć, że tuż przy plaży znajduje się duża tablica z wypisanym regulaminem. Wyraźnie zaznaczono tam, że na kąpielisku obowiązuje zakaz wyprowadzania psów. Znak z przekreślonym w kółku czworonogiem widać już z daleka. Niestety, jak wskazują nasi czytelnicy, a także dowody na samym brzegu jeziora – ludzie niekoniecznie stosują się do regulaminu.
- Niebawem otwarcie sezonu. Mamy nadzieję, że do tego czasu plaża zostanie wysprzątana, choć doskonale zdajemy sobie sprawę, że winni absolutnie nie są zarządcy kąpieliska, tylko ludzie – podsumowuje nasz czytelnik.