Rower elektryczny o wartości 2 tys. euro został skradziony obywatelowi Niemiec, a mimo zainstalowanego w nim GPS-a, ślad po nim zaginął. Pod koniec stycznia, kiedy sygnał zaczął pojawiać się na terenie Polski, poszkodowany poinformował polskich policjantów. Na początku, z powodu błędnego przekazu, funkcjonariusze rozpoczęli poszukiwania ciągnika.
Ta informacja, w tym za pośrednictwem dyżurnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy, dotarła również do patrolów służących w województwie kujawsko-pomorskim. Pomimo podejmowanych przez mundurowych działań, nie przynosiły one rezultatów.
Jednak Komisarz Zbigniew Cybulski nie zrezygnował, uznając, że ostatecznie znalezienie roweru to nie "szukanie igły w stogu siana". Osobiście skontaktował się z pokrzywdzonym, aby wyjaśnić, czy nie było jakiegoś nieporozumienia. Policjant świetnie włada językiem niemieckim, więc szybko dowiedział się, że to nie ciągnik, a rower, który powinni szukać jego koledzy.
W ciągu niespełna godziny rower został zlokalizowany i znaleziony na jednej z posesji we Włocławku. Jego właściciel, dowiedziawszy się o tym, był niezmiernie szczęśliwy i wyraził ogromną wdzięczność polskim funkcjonariuszom za szybką i skuteczną interwencję. Jednak szczególne słowa uznania skierował do komisarza Cybulskiego, wyrażając swoją wdzięczność w przesłanym e-mailu.
Jednak historia ta nie kończy się tutaj. Po załatwieniu wszelkich formalności, mieszkaniec Berlina osobiście przybył nie tylko po odzyskanie swojego roweru, ale przede wszystkim po to, aby osobiście spotkać się z policjantem, który pomógł mu w odzyskaniu mienia.