mechanik

i

Autor: pexels Zdjęcie ilustracyjne

Znieczulica społeczna

Panu Maciejowi zepsuł się samochód. Zebrali się ludzie, ale nikt nie pomógł

2023-04-21 20:08

Do naszej redakcji zgłosił się pan Maciej. W ostatnich dniach marca zepsuł mu się samochód. Próbował na parkingu sklepowym przepchnąć pojazd, by ruszyć „z dwójki” i odjechać – bezpośrednio do mechanika. Sam jednak nie był w stanie tego zrobić. Zadzwonił po brata. W międzyczasie wokół parkingu zebrali się ludzie. Tylko jeden zaproponował pomoc. Reszta komentowała. Pojawiły się również obelgi i wyzwiska! Czy w Bydgoszczy mamy do czynienia ze znieczulicą społeczną?

Nikt nie lubi takiej sytuacji. Znajdujesz się daleko od domu, podróżujesz autem, gdy nagle… pojazd staje na środku drogi. Spotkało to chyba już niemal każdego, a ostatnio naszego czytelnika, pana Macieja.

- Zepsuł mi się rozrusznik, o czym dowiedziałem się już później, u mechanika. Auto zaczęło wydawać dziwne oddźwięki w okolicy parkingu, więc zdążyłem tam zjechać. Chwilę później już nie udało mi się go z powrotem odpalić. Obok był supermarket, piekarnia, a takie kilka innych mniejszych sklepików. Wokół mnie zaczęli zbierać się ludzie – opowiada.

M jak miłość. Basia i Jasiek przyznają się France do pierwszego seksu? Ukryją to przed Pawłem!

Według relacji bydgoszczanina, ludzie bacznie obserwowali, jak nieudolnie próbuje „odpalić” samochód, a także pcha go do przodu i do tyłu, by ruszył. Mężczyzna w międzyczasie zadzwonił po brata, by ten przyjechał mu z pomocą, lecz – nikt nie mógł o tym przecież wiedzieć. Ludzie komentowali pod nosem zaistniałą sytuację, jednak nikt nie zaproponował pomocy. Nikt poza jednym mężczyzną.

- Akurat przejeżdżał tamtędy młody mężczyzna. Zatrzymał się, by zobaczyć, o co chodzi. Podszedł do mnie i zaproponował pomoc. Najpierw trzeba było zepchnąć samochód na jednię, jednak – coś zablokowało koła i nie daliśmy rady w dwójkę. Czekaliśmy na mojego brata – relacjonuje pan Maciej.

Jak podaje bydgoszczanin, aż dwóch przechodniów zdążyło się zatrzymać, by dorzucić mężczyznom kilka „uwag” – o ile tak możemy to nazwać.

- Mężczyzna wyszedł akurat ze sklepu. Nagle rzucił tekstem „co wy ku*wa robicie? To z dwójki odpalić trzeba”. Po czym zwrócił się do mnie „Czy ty w ogóle umiesz odpalać samochód? Kto ci dał prawo jazdy de*ilu”. Natomiast panu, który mi pomagał centralnie śmiał się w twarz. Zaznaczał, że jest drobnej postury i nabijał się, że nie ma siły, by przepchnąć pojazd, po czym odszedł. Później przyszedł drugi, który zaczął krzyczeć, nazywał mnie ch*jem i zwrócił uwagę, że blokuję mu przejazd i zapytał, dlaczego nie zadzwoniłem jeszcze po mechanika – dodaje pan Maciej.

Na miejsce przyjechał brat mężczyzny. W trójkę udało się w końcu popchnąć pojazd i odjechać, do mechanika.

- Jestem zażenowany tą sytuacją. Zwyczajnie zażenowany. Wstyd mi, że żyję w takim społeczeństwie. Dobrze, że zepsuł mi się samochód, a nie np. zasłabłem na ulicy, bo skończyło by się to gorzej. Leżałbyś na chodniku i nikt by nie podszedł – dodaje mężczyzna.

A do takiej sytuacji w Bydgoszczy już doszło! Przypomnijmy, że w sierpniu zeszłego roku 88-letni mężczyzna leżał na chodniku na Szwederowie z krwawym urazem głowy. W mieszkaniu czekała na niego żona.

Tuż obok seniora przechodzili spacerowicze i żaden nie udzielił mu pomocy. Nie podszedł do niego, by sprawdzić, co się stało. Na szczęście na miejscu przypadkiem zjawił się policjant w czasie wolnym od służby.

Funkcjonariusz wraz ze swoim znajomym udzielili seniorowi pierwszej pomocy i zadzwonili po pogotowie. Ratownicy medyczni zabrali mężczyznę do szpitala, a policjant powiadomił żonę 88-latka o zaistniałej sytuacji i jego miejsca hospitalizacji.