Do zdarzenia doszło w środę, 7 sierpnia. Policjant z bydgoskiego Śródmieścia, Jakub Milanowski w drodze do pracy na nocną zmianę, postanowił wstąpić do rodziny. Podczas wizyty zauważył dziewczynkę spacerującą w pobliżu torów kolejowych.
Zaniepokojony, wspólnie z mamą, zdecydował się sprawdzić, czy nie potrzebuje pomocy. Podczas rozmowy dziewczynka wyznała, że matka ugryzła ją w rękę i wyrzuciła z domu, by poszukała ojca, dodając, że w mieszkaniu została jej 4-letnia siostrzyczka, o którą się martwi.
- Policjant ustalił miejsce zamieszkania dziecka i natychmiast poszedł sprawdzić ten adres, wzywając przy tym patrol. Otworzyła mu kobieta, od której wyczuł silną woń alkoholu. Kiedy na miejscu pojawili się mundurowi, sprawdzili mieszkanie. W jednym z pokoi zauważyli 4-letnia dziewczynkę. W międzyczasie do domu wrócił również ojciec – informuje mł. asp. Krzysztof Bratz z bydgoskiej policji.
Gdy policjanci sprawdzili trzeźwość rodziców, okazało się, że 33-latka miała ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie, a jej mąż ponad jeden promil.
- Policjanci zatrzymali nieodpowiedzialną matkę w celu wytrzeźwienia. 33-latka usłyszała zarzut narażenia swoich dzieci na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Prokurator objął kobietę policyjnym dozorem. Dalszy los dzieci pozostaje w rękach bydgoskiego sądu rodzinnego i nieletnich. Trafiły one pod opiekę pracowników Bydgoskiego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych – dodaje mł. asp. Krzysztof Bratz z bydgoskiej policji.