senior

i

Autor: pixabay Zdjęcie poglądowe

82-letni Polak w Jerozolimie. Pielgrzym spełnił swoje marzenia

2022-12-25 9:45

W wieku 82-lat spełniłem swoje marzenia – powiedział pielgrzym z Polski, który pierwszy raz w życiu odwiedził Ziemię Świętą. Przyjazd tutaj można potraktować jak wycieczkę, ale można też zastanowić się, co z tej wizyty zostanie w naszych sercach – mówił polski duchowny na mszy w bazylice Grobu Pańskiego.

Przyjazd do Jerozolimy, szczególnie w okresie adwentu, przed świętami Bożego Narodzenie, jest szczególnym wydarzeniem dla chrześcijan na całym świecie. Dla wielu, jest to podróż życia.

- Jako 82-letni mężczyzna zrealizowałem swoje marzenia. Nigdy nie byłem w Ziemi Świętej i nie sądziłem, że tu przyjadę – powiedział Konstanty Łapiński z Hajnówki.

Mężczyzna wraz grupą pielgrzymów z diecezji drohiczyńskiej przyjechał w okresie adwentu do Ziemi Świętej.

- Chciałem po raz pierwszy w życiu na własne oczy zobaczyć, a nawet dotknąć, najważniejszych dla mnie świętości, bo Ziemia święta to świętość – powiedział. - Jednak przede wszystkim chciałem pomodlić się w tym miejscu, szczególnie o zdrowie, bo jak masz zdrowie, to masz wszystko. I o to, żeby nie było wojny na Ukrainie, aby tam wreszcie zapanował pokój.

Grupa pielgrzymów, z którą przyjechał miała okazję uczestniczyć w celebrowanej w języku polskim mszy świętej w bazylice Grobu Pańskiego, zwanej też bazyliką Zmartwychwstania. Lituria sprawowana była we franciszkańskiej części świątyni, kilka metrów od miejsca, gdzie do grobu złożono ukrzyżowanego Chrystusa.

- W tym miejscu, przy Grobie Pańskim, każdy z nas może odpowiedzieć sobie na pytanie, czy nasza wiara jest żywa. Tu, w tym miejscu, warto uświadomić sobie, że jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, to nasza wiara jest daremna – mówił podczas homilii polski duchowny ks. prof. Waldemar Cisło.

Zwracał też uwagę, że pielgrzymi odwiedzili Ziemię Świętą w okresie adwentu, tuż przed Bożym Narodzeniem.

- Można powiedzieć, że całe życie człowieka jest adwentem, czekaniem na coś. Dla jednych jest to kariera, dla innych pieniądze, jeszcze innych przeżycie czegoś wspaniałego. Ale wszyscy czekamy na jedno: na spotkanie z Panem. To jest ten jeden wieki adwent: życie człowieka – mówił.

Widok z koła na Bydgoskim Jarmarku Świątecznym

Zwrócił też uwagę na sytuację, w jakiej są dziś nasi bracia Ukraińcy i przypomniał, że Chrystus nazywany jest Księciem Pokoju.

- Niech ten Książę Pokoju jedzie z Wami do waszych domów. Najpierw przyniesie pokój do naszych serc, bo tu zaczynają się wszystkie wojny. Następnie, do naszych rodzin, szkół, uczelni miejsc pracy i także do naszego kraju, bo niepotrzebnie jesteśmy podzieleni – życzył pielgrzymom.

Drugi z kapłanów apelował do pielgrzymów, by trwali w miłości i przekazali ją dalej w swoim codziennym życiu.

- Bo Bóg jest miłością, która wszystko przezwycięży – podkreślał.

- To nie była zwykła msza w kościele parafialnym, skąd pochodzę. To było coś więcej. Wciąż jeszcze jestem pod wrażeniem. To co tu przeżyliśmy, zostanie ze mną na zawsze – powiedział Konstanty Łapiński.

Msza celebrowana przez polskich duchownych, w języku polskim, była jednym z głównych punktów planów pielgrzymki. Pielgrzymi z Polski odwiedzili najważniejsze miejsca dla chrześcijan. Obok bazyliki Grobu Pańskiego i bazyliki Narodzenia w Betlejem byli także na Górze Oliwnej, w Ogrodzie Oliwnym, a także nad rzeką Jordan, gdzie "zostali ochrzczeni".

Pan Konstanty nie ukrywał, że było to dla niego pierwsze tak wielkie przeżycie.

- Wszystko co obejrzałem, dotknąłem, nie jestem w stanie oddać słowami, ale człowiek to bardzo przeżywa. Uważam, że to co zobaczyliśmy, to coś pięknego – mówił.

Pielgrzymi mieli okazję przyjrzeć się z bliska realiom życia chrześcijan mieszkających w cieniu konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Sytuacja chrześcijan jest trudna.

Jak wyjaśnił w rozmowie o. Zacheusz Drążek z Ofm, z uwagi na brak pracy wielu chrześcijan wyjechało pracy w ostatnich latach z Jerozolimy.

- Obecnie największym wyzwaniem jest dla nas to, by ich tutaj zatrzymać – powiedział. - Dlatego my franciszkanie, jako Kościół lokalny, ale także patriarchat Jerozolimy – organizujemy różne projekty, które są się kierowane właśnie do nich, jak zatrudnienie w domach patriarchalnych czy w domach Kustodii Ziemi Świętej. Pieniądze nie idą na niewiadome cele i prywatne konta, ale naprawdę są przeznaczane na utrzymanie miejsc pracy dla lokalnych chrześcijan.

Franciszkanin przez ostatnie miesiące odpowiadał za zbieranie oliwek w należącym do franciszkanów ogrodzie w Dolinie Cedronu, oddzielającym jerozolimskie Wzgórze Świątynne od Góry Oliwnej.

- Ponad nami znajduje się najstarszy ogród oliwny w Getsemani, gdzie Chrystus modlił się przed swoją męką – powiedział o. Zacheusz. - W przyszłości ma tutaj być park dla pielgrzymów, by mogli przyjść i pomodlić się. Będzie można również odprawiać msze święte, ale jeszcze trzeba na to poczekać rok lub dwa lata.

Do Ziemi Świętej przyjechał w 2013 r. Przez sześć lat był w bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie, tuż przed pandemią wrócił jednak do Polski. Trzy lata spędził w seminarium magistrem braci kleryków we Wrocławiu, ale po pandemii wrócił do Jerozolimy. Teraz jest ekonomem we wspólnocie i wikariuszem. Pracuje sam z jednym pracownikiem. Nie ma zbyt wielu chętnych do pomocy. Więcej jest takich, którym trzeba pomóc.

- Każdego dnia rodziny dzwonią do nas z pytaniem, czy moglibyśmy wesprzeć ich odrobiną chleba, mąki, ryżu, żeby mieli czym nakarmić dzieci – przyznaje s. Szczepana Hrehorowicz ze Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety, która prowadzi w Betlejem Dom Pokoju dla Sierot.

Przyznaje, że elżbietanki starają się dawać pracę każdemu, kto tylko potrafi cokolwiek wykonać. Zlecają im drobne zadania, by mogli sobie zarobić. A na co dzień siostry opiekują się ponad trzydziestoma dziećmi w wieku od 3-18 lat. Nie wszystkie dzieci nocują w domu, jeśli mają rodziców, wieczorami wracają do nich.

- To wyłącznie dzieci chrześcijańskie, dziewczynki i chłopcy – wyjaśnia siostra.

Chrześcijańskie rodziny palestyńskie borykają się z brakiem pracy.

- Brakuje im wszystkiego co potrzebne do przeżycia. Często brakuje im wody, prądu, zdarza się nawet, że proszą nawet o chleb. Każdego dnia dzwonią do nas z pytaniem: czy siostry mogłyby wesprzeć nas odrobiną chleba, mąki, ryżu, żebyśmy mieli czym nakarmić dzieci. Staramy się pomagać i docierać nie tylko do tych rodzin, których dziećmi się opiekujemy. Chcemy dawać im nadzieję, że może być lepiej – mówi s. Szczepana.

Siostra przyznaje, że niektóre dzieci są bardzo zaniedbane, mają ogromne braki w edukacji, dlatego siostry zatrudniają nauczycieli. Na miejscu pracują obecnie trzy siostry, trzech wolontariuszy i sześciu nauczycieli, którzy pomagają dzieciom w odrabianiu lekcji, wspierają w najważniejszych rzeczach.

Jedna z wolontariuszek w Domu Pokoju jest Alicja Berg z Pruszkowa. Kiedyś odwiedziła to miejsce ze znajomymi podczas wakacji i od razu poczuła, że musi tu wrócić.

- Długo dojrzewała we mnie decyzja o przyjeździe do Betlejem, ale nie żałuję, bo ta praca daje mi bardzo dużo satysfakcji. Z dnia na dzień obserwuję coraz większe przywiązanie dzieci do siebie. To niesamowite – przyznaje.

Opiekunowie i nauczyciele starają się rozwijać zdolności dzieci w taki sposób, by miały później fach w ręku.

- Chcemy też, by kształciły się na wyższych uczelniach. W Betlejem jest uniwersytet, ale od niedawna zaczęłyśmy również wysyłać dzieci do Polski. W tym roku jedna z dziewcząt skończyła w Polsce medycynę, druga jest na psychologii w Warszawie, a jeden chłopiec w szkole filmowej" – wylicza. W tym roku w domu jest czterech maturzystów. "Jak Bóg pozwoli, ich również wyślemy do Polski – mówi s. Szczepana.

Podkreśla też, że w utrzymaniu Dom Pokoju w Betlejem pomaga również wiele osób z Polski.

Zgodnie z raportem "Prześladowani i zapomniani? 2020-2022", wydanym pod koniec listopada przez Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie, prawie 75 lat po utworzeniu państwa Izrael liczba chrześcijan na Zachodnim Brzegu spadła z 18 proc. do mniej niż jednego procenta. Chociaż ogólna liczba chrześcijan w Izraelu rośnie – wzrost o 1,4 proc. w 2021 r. – ciągłe ataki grup separatystycznych skłoniły przywódców Kościoła do mówienia o "systematycznej próbie wypędzania społeczności chrześcijańskiej z Jerozolimy i innych obszarów Ziemi Świętej".

PKWP prowadzi kampanię SOS dla Ziemi Świętej. W jej ramach pomaga chrześcijanom z Betlejem sprzedać w Polsce przygotowane przez nich pamiątki, rękodzieła, różańce, krzyże, figurki czy ozdoby choinkowego. Produkty, które powstają w Ziemi Świętej i sprzedawane są za pośrednictwem strony pkwp.org. Jak podkreśla dyrektor sekcji polskiej PKWP ks. prof. Waldemar Cisło, poprzez zakup tych produktów każdy może przyczynić się do utrzymania najstarszych wspólnot chrześcijańskich w Ziemi Świętej