Antek jest najmłodszy z czwórki rodzeństwa.
- Nasz synek zawsze był pełnym życia, uśmiechniętym chłopcem, zarażał swoją pozytywną energią. Choroba zaatakowała go nagle i w jednej chwili odebrała wszystkie marzenia. Każdego dnia, gdy widzimy, jak słabnie w szpitalnym łóżku, nasze serca pękają na miliony kawałków - mówią jego rodzice.
Wszystko zaczęło się w święta Bożego Narodzenia. Antoś nie mógł nacieszyć się prezentami. Dokuczał mu ból brzucha.
- Nie przypuszczaliśmy wtedy, że może być to objaw czegoś poważniejszego. Wkrótce pojawił się też ból kręgosłupa. W styczniu synek przewrócił się, tłumacząc, że nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Zaniepokojeni wezwaliśmy karetkę - mówią rodzice chłopca.
Zaczęło się od bólu brzucha. To ostra białaczka
Do domu wrócili z zaleceniem podawania leków przeciwbólowych. Mijały kolejne dni, ale ból pozostał. Wrócili do lekarza. To był początek walki z ciężką chorobą.
- Na początku lutego trafiliśmy do szpitala. Tam zlecono szereg badań. Jedno po drugim dawało fatalne wyniki. Lekarze podjęli decyzję o natychmiastowym transporcie Antka do szpitala onkologicznego w Bydgoszczy, 130 km od naszego domu. Tam po dokładnych badaniach otrzymaliśmy diagnozę – ostra białaczka limfoblastyczna. W jednej chwili zawalił nam się świat. Jedyne co pamiętamy to strach - wspominają rodzice.
Mama Antka rzuciła pracę, by czuwać przy szpitalnym łóżku
Antek zamieszkał w szpitalu, z dala od bliskich. Ze względu na nacieki na kręgosłupie nie może chodzić. Całymi dniami leży w szpitalnym łóżku w specjalnej kamizelce.
- Antoś każdego dnia zadziwia nas swoją odwagą. Bardzo dzielnie zniósł pierwszą chemię. Jednak lada moment kolejna dawka i wiemy, że w końcu nastąpi załamanie… Już teraz synek bardzo spuchł od podawanych sterydów, lada moment straci swoje włoski. Wiemy, że będzie to dla niego prawdziwy cios - mówią rodzice.
Antek jest leczony w Bydgoszczy. Potrwa to rok lub dłużej
Lekarze przewidują, że leczenie będzie trwało minimum rok. Jego mama zrezygnowała z pracy, by trwać przy szpitalnym łóżku. Leki, środki higieniczne, opatrunki, rehabilitacja i dojazdy do szpitala pochłaniają ogromne pieniądze. Starsze rodzeństwo Antka to studenci, robią wszystko, by dorzucić cokolwiek do rodzinnego budżetu. Nie udźwigną jednak wszystkich kosztów. Dlatego rodzina prosi o wsparcie.
Jak pomóc małemu Antkowi, który walczy z białaczką?
- Antek leczy się w Klinice pediatrii, hematologii i onkologii Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. Jurasza w Bydgoszczy. Potrzebna jest dla niego krew. Można ją oddać w każdym punkcie krwiodawstwa, podając nazwisko chłopca.
- Trwa intensywne leczenie po tym, jak w lutym lekarze zdiagnozowali u niego ostrą białaczkę limfoblastyczną.
- Chłopiec jest harcerzem Hufca ZHP Powiatu Włocławskiego. Druhny i druhowie już zwierają szyki, by mu pomóc. Poza zbiórkami krwi organizują licytacje w sieci.
- Na leczenie potrzeba jak na razie ok. 50 tys. zł. Trwa zbiórka.