Miasto Yamaguchi z zachodniej części japońskiej wyspy Honsiu – to tu od kilku tygodni dochodzi do fali niepokojących zdarzeń z udziałem małp. Makaki – bo o te zwierzęta chodzi – na początku atakowały jedynie kobiety i dzieci. Następnie ich celem stali się również dorośli mężczyźni oraz osoby starsze. Mieszkańcy są zrozpaczeni.
- Całe miasto Yamaguchi jest otoczone górami i często widuje się tu małpy – poinformował w poniedziałek jeden z urzędników miejskich.
W niektórych zakątkach kraju Makaki uznawane są za szkodniki, ponieważ niszczą uprawy, a także potrafią wtargnąć do prywatnych mieszkań. Od teraz, w Yumaguchi małpy te to również realne zagrożenie.
- Rzadko można zaobserwować tak wiele ataków w tak krótkim czasie - dodaje urzędnik.
Do pierwszych ataków doszło na początku lipca. Wtedy też władze miasteczka postanowiły rozstawić pułapki na małpy – jednak żadnej nie udało się w nie złapać. Zupełnie inna sytuacja ma się w przypadku mieszkańców – tu liczba zaatakowanych wciąż rośnie.
Aktualnie w wyniku agresywnych zachowań zwierząt poszkodowane są co najmniej 42 osoby, w tym 4-letnia dziewczynka. Małpa dostała się do do mieszkania, w którym przebywało dziecko prawdopodobnie przez otwarte okno lub drzwi balkonowe.
W ostatnich tygodniach miejscowi donoszą o coraz większej liczbie inwazji. Temat agresywnych małp trafił nawet na czołówki japońskich gazet. Jeden z mieszkańców opowiedział dziennikarzom o niebezpiecznej sytuacji, której był świadkiem we własnym domu. Mężczyzna znajdował się na piętrze, kiedy usłyszał płacz dziecka dobiegający z parteru. Gdy przybiegł na miejsce jego oczom ukazał się niecodzienny widok - małpa centralnie pochylała się nad jego dzieckiem.
Do akcji wkroczyła policja, która w walce z futrzanymi napastnikami zaczęła sięgać po broń ze środkami uspokajającymi. Na chwilę obecną nie ustalono jeszcze, co jest przyczyną nagłej agresji ze strony zwierząt. Miasto nie jest również pewne, czy ataków dopuszcza się całe stado, czy może tylko jeden osobnik.