Wciąż nie jest jasne, dlaczego doszło do pożaru. Śledczy biorą pod uwagę różne hipotezy. Właściciele tego miejsca skupili się na działaniu. Powtarzają, że najważniejsze jest dla nich zadbanie o załogę. W weekend, tuż po tragedii, zorganizowali zaplanowaną wcześniej imprezę w Bydgoskim Centrum Targowo-Wystawienniczym. Szukają też kolejnych partnerów, z którymi będą mogli współpracować przy organizacji innych wydarzeń.
Wcześniej w mediach społecznościowych pojawił się pomysł, by Fabrykę Lloyda przenieść na stałe do Hali Targowej, która od 1 lutego jest zawieszona. Jest on jednak nie do zrealizowania za względu na na ważną umowę operatora hali z miastem. Niemniej jednak przestrzenie budynku cały czas, tak jak i kilkanaście innych miejsc, są brane pod uwagę jako potencjalni partnerzy do organizacji zaplanowanych wcześniej imprez.
Bydgoszczanie w szoku po pożarze. Chcą odbudowy, ruszyła zbiórka
Bydgoszczanie od razu zareagowali. Podkreślają, jak ważne było dla nich to miejsce.
- Szkoda ogromna - pisze jedna z internautek. - To było miejsce świetnych wydarzeń, każdy mógł znaleźć tam coś dla siebie - dodaje.
- Tragedia - pisze ktoś inny. - Taki piękny budynek. Byłam tam na koncercie. Niesamowity klimat - podkreśla.
Malwina Sypniewska-Pietsch, współorganizatorka festiwalu Podróżnicy w Bydgoszczy, który odbywał się ostatnio właśnie w XIX-wiecznej fabryce, założyła w sieci zbiórkę pieniędzy na odbudowę tego miejsca.
- Stało się ogromne nieszczęście. Spłonął zabytkowy obiekt Fabryki Lloyda, który od 4 lat po wieloletniej rewitalizacji cieszył bydgoszczan koncertami, eventami, wydarzeniami kulturalnymi. Miejsce to pokochaliście. Tu czuło się niesamowicie dobrą energię - mówi Malwina Sypniewska-Pietsch. - Jako przyjaciółka Łukasza i Asi, właścicieli obiektu, którzy włożyli w to miejsce całe swoje serce, setki tysięcy złotych, zakładam zbiórkę, by pomóc im w odbudowie tego niesamowitego miejsca. Jako organizatorka bydgoskiego Festiwalu Podróżnicy, który odbywał się tutaj od 4 lat, pragnę po prostu im pomóc. Proszę, nie bądźcie obojętni. Wpłaćcie choć złotówkę - apeluje.
W kilka chwil na konto zbiórki prowadzonej na stronie zrzutka.pl ludzie wpłacili już ok. 5 tys. zł.
- Obiekt piękny był, już go nie ma. Zobaczymy, czy uda się go uratować - mówi Łukasz Gliński, właściciel Fabryki Lloyda. - Teraz najważniejsze jest dla mnie, by zadbać o załogę. Dziewczyny płaczą, jesteśmy zdezorientowani. Chcemy tu razem posprzątać i pomyśleć, co możemy dalej zrobić - dodaje.