47-latek z Bydgoszczy zmarł po policyjnej interwencji. Bliscy wezwali pogotowie, gdy stał się agresywny
Bliscy 47-latka wezwali pogotowie w poniedziałek, 20 października 2025 roku ok. godz. 17. Mężczyzna był nienaturalnie pobudzony, agresywny, awanturował się. Ratownicy medyczni nie byli w stanie uspokoić mężczyzny, by móc udzielić mu pomocy. Poprosili o pomoc policję.
- Ze zgłoszenia wynikało, że 47-latek ma problemy natury psychicznej - informuje nadkom. Przemysław Słomski z KWP w Bydgoszczy. - Na miejsce zostali skierowani policjanci, aby udzielić wsparcia załodze pogotowia. Tam funkcjonariusze zastali rodzinę agresywnego mężczyzny oraz ZRM. Z ich relacji wynikało, że 47-latek odgrażał się domownikom, jak również ratownikom. Co więcej, naruszył nietykalność cielesną jednego z nich, uderzając go w twarz. W związku z jego zachowaniem, domownicy oraz ratownicy zamknęli agresywnego mężczyznę w jednym z pokoi. Po otwarciu drzwi 47-latek, odgrażając się, ruszył w kierunku funkcjonariuszy. Nie reagował na wezwania do zachowania zgodnego z prawem, dlatego policjanci użyli gazu pieprzowego. Niestety bez rezultatu - dodaje.
Policjant użył trzykrotnie paralizatora z przyłożenia
Przeciwnie, to podobno tylko rozjuszyło mężczyznę. Zaatakował funkcjonariusza. Wtedy policjantka oraz ratownik użyli wobec niego siły fizycznej, próbując go obezwładnić. I to nie pomogło. 47-latek nadal był agresywny. Policjant użył trzykrotnie paralizatora z przyłożenia.
- Dopiero ten środek umożliwił założenie mu kajdanek na trzymane z przodu ręce (czynny opór z jego strony powodował, że próba założenia kajdanek z tyłu okazała się bezskuteczna) - wyjaśnia Przemysław Słomski. - Niemniej jednak mężczyzna cały czas był pobudzony i agresywny, dlatego funkcjonariusze byli zmuszeni użyć siły fizycznej. Dopiero po chwili 47-latek uspokoił się. Policjanci wykorzystali ten moment i przełożyli kajdanki na ręce trzymane z tyłu - dodaje.
Wtedy ratownik dał 47-latkowi zastrzyk ze środkiem uspakajającym. Ułożono go w pozycji bocznej bezpiecznej i monitorowano funkcje życiowe. Wyglądało na to, że nic mu nie zagraża.
- Po około 2-3 minutach zauważono, że najprawdopodobniej przestał oddychać. Policjanci natychmiast zdjęli mu kajdanki, a będący na miejscu ratownicy, a także lekarz przystąpili do resuscytacji. Nieprzytomny mężczyzna został podłączony pod specjalistyczny sprzęt, a następnie przetransportowany do szpitala. Niestety o godzinie 18:45 nastąpił zgon 47-latka - mówi Przemysław Słomski.
Prokuratorskie śledztwo wyjaśni, dlaczego 47-latek zmarł
Sprawę zbada prokuratura, którą policjanci powiadomili od razu po zdarzeniu. Przebieg interwencji będzie też skontrolowany w ramach wewnętrznego postępowania. Zbadają go policjanci Wydziału Kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy, Biura Kontroli Komendy Głównej Policji, a także Biura Spraw Wewnętrznych Policji.
Już teraz jednak policjanci przekonują, że wszystko działo się zgodnie z procedurami.
- Jak wynika ze wstępnych ustaleń, interweniujący funkcjonariusze działali zgodnie z procedurami i uprawnieniami. Patrol nie posiadał kamerek nasobnych. Natomiast zabezpieczony został materiał wideo z użycia paralizatora. Na podstawie zeznań świadków i zabezpieczonego materiału dowodowego, w tej chwili możemy stwierdzić, że nic nie wskazuje na błędy w działaniu policjantów - mówi Przemysław Słomski.
Dokładne okoliczności sprawy, przebieg interwencji i przyczynę śmierci 47-latka ustali prokuratorskie śledztwo.