Wielu z nas doświadczyło już sytuacji, gdzie relacje z jednym kolegą lub koleżanką z pracy są nieco gorsze niż z całą resztą zespołu. To dotyka pracowników wielu miejsc pracy, niezależnie od branży. Jak się okazało w zeszłym roku – taki problem zaistniał także na planie kultowego, emitowanego przez dziesięć lat serialu „Przyjaciele”.
Wówczas chodziło o aktorkę Helen Baxendale, która wcieliła się w Emily, dziewczynę, którą poślubił Ross, jeden z głównych bohaterów serii. Jednakże, równie szybko, jak doszło do ślubu, doszło także do rozwodu. Decyzję tę podjęto ze względu na relację Baxendale z szóstką aktorów, a o wszystkim poinformował James Burrows, jeden z reżyserów serii.
Jak stwierdził, aktorka musiała szybko odejść z obsady, ponieważ po prostu nie pasowała do reszty zespołu i sprawiała, że sceny z jej udziałem wydawały się nienaturalne. Mimo że Brytyjka była miła i sympatyczna, brakowało jej poczucia humoru, co było oczekiwane od postaci, która miała zastąpić Rachel - poprzednią partnerkę Rossa, która emanowała pozytywną energią i dobrym humorem.
Sama aktorka zdradziła w jednym z wywiadów, że nigdy nie próbowała zakolegować się z szóstką aktorów wcielających się w główne postacie, ponieważ poczuła, że tworzą oni grupę zamkniętą, a ona do nich nie pasowała.
Podobne odczucia zdradziła niedawno kolejna z aktorek, która miała okazję wcielić się w epizodyczną postać w serialu. Co ciekawe, druhnę Emily, o imieniu Felicity. Olivia Williams, bo o niej mowa, zdradziła po latach, że występ w sitcomie nie był dla niej przyjemnym doświadczeniem.
Portal Serialowa przytacza fragmenty wywiadu aktorki z The Independent, w którym odtwórczyni epizodycznej roli zdradziła kulisy zdjęć do kultowego serialu.
— Cóż, jako przykład – zostałam zabrana do studia jednym autem ze wspaniałą aktorką, której postać, jak sądzę, nazywała się "Stara Kobieta". Była wspaniała. (…) W pewnym momencie producent – który pozostanie bezimienny – po prostu na nią krzyknął: "Nie jesteś zabawna!". I nie wróciła następnego dnia. To było niepokojące – wspominała Olivia Williams cytowana przez portal Serialowa.
Williams zaznaczyła, że jako aktorka musiała dostosować się do reszty zespołu. Przykładem tego były m.in. jej brwi. Na początku charakteryzatorzy planowali wyregulować większość z nich, aby były cienkie, podobnie jak u innych członków obsady.
— "Przyjaciele" byli marką i trzeba było do niej pasować. Wchodzisz do fryzjera i makijażysty, i mówią ci: "Tu obowiązuje taki a taki wygląd, to jest to, co robimy". A to wiązało się zasadniczo z wyrywaniem całych brwi. Dosłownie błagałam: "Proszę, nie wyrywaj mi brwi, mogę ich potrzebować w innej pracy!". Ale tak, w tym sensie było to wstrząsające – dodała.
Sześć lat temu o niezbyt przyjemnej relacji z szóstką aktorów wypowiedziała się już Kathleen Turner, która wcieliła się w pana Binga, transpłciowego ojca Chandlera. Aktorka wyraźnie zaznaczyła, że nie czuła się mile widziana przez obsadę.
- Pamiętam, że nosiłam tę niewygodną, wyszywaną cekinami suknię, a wysokie obcasy mnie absolutnie dobijały. Wydało mi się to dziwne, że nikt z aktorów nie pomyślał, by zaoferować mi, bym usiadła. W końcu jeden ze starszych członków ekipy powiedział: "Dajcie pani Turner krzesło". Aktorzy z "Przyjaciół" tworzyli klikę. Nie sądzę, by moje doświadczenie z nimi było wyjątkowe. Wydaje mi się, że po prostu byli małą, zżytą grupką, dla której nikt z zewnątrz się nie liczył – wspominała po latach Kathleen Turner, cytowana przez portal.