Szczególnie w tych miejscach, gdzie podłoże nie jest posypane solą lub piaskiem, przejście nawet kilku metrów to dla bydgoszczan prawdziwa droga przez mękę. Wiele z chodników pokryta jest grubą warstwą lodu. Piesi wydeptali sobie ścieżki na trawnikach pokrytych śniegiem, bo tam łatwiej przejść. Ciężko jest również w okolicy niektórych przystanków autobusowych.
- Codziennie dojeżdżam do Bydgoszczy do pracy. Mam przesiadkę w Myślęcinku, tak jak wiele osób dojeżdżających z tych terenów. Problem jest jednak taki, że przystanek jest tak oblodzony, że zwyczajnie nie da się wysiąść z autobusu. Każdy robi to powolutku, żeby się nie przewrócić i nie zrobić sobie krzywdy. Mi również przez dwa dni się to udało, jednak trzeciego przewróciłam się i do dziś boli mnie noga. Rozmawiałam z innymi pasażerami i okazuje się, że nie tylko ja zrobiłam sobie w tym miejscu krzywdę. To bardzo ważny przystanek. Wszyscy mieszkańcy Osielska, Niemcza, Niw czy Żołędowa dojeżdżający do Bydgoszczy do pracy muszą się przesiąść właśnie w tym punkcie. Każdego ranka boimy się jednak o to, że wrócimy do domu ze złamaną nogą - mówi Kasia z podbydgoskiego Osielska.
Jak informuje bydgoski Super Express – do Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Bydgoszczy wciąż wpływają skargi. Głównie dotyczą tematu właśnie chodników i schodów. Miasto zapewnia, że każde zgłoszenie traktuje poważnie i przekazuje dalej. Jednak efektów wciąż brak...
- Jak było, tak jest. Zima była tylko przez chwilę, a teraz co robią drogowcy?! Na pewno nie sypią na chodnikach, bo to widać gołym okiem - mówi bydgoszczanin ze Śródmieścia.
Z powodu trudnych warunków, telefon nie przestaje dzwonić także do strażników miejskich, którzy już wielokrotnie interweniowali do właścicieli prywatnych posesji.
- Kontrolujemy stan chodnika czy jezdni i ustalamy właściciela. Jeśli teren należy do miasta, sprawę przekazujemy drogowcom, a jeśli jest prywatny - nakaz odśnieżenia czy posypania skutego lodem chodnika wydajemy właścicielowi. Strażnicy po kilku godzinach przeprowadzają rekontrolę i jeśli gospodarz terenu nie wywiąże się z obowiązku, wszczynamy postępowanie mandatowe. Grzywna wynosi sto złotych - mówi dziennikarzom "Gazety Wyborczej" komendant straży miejskiej.
Niestety, z powodu trudnych warunków na bydgoskich chodnikach, część z przechodniów trafiła już do lekarza. Połamane nogi i ręce, to najczęstsze skutki upadków na lodzie. W tym trudnym czasie, lekarze apelują głównie do starszych osób o to, aby nie wychodziły ze swoich domów jeśli nie muszą. - To zwłaszcza seniorzy są narażeni na złamania. Z racji wieku, ich kości są słabsze i bardzo często, podczas upadku, dochodzi do trudnych do wyleczenia złamań – poinformował dziennikarkę Super Expressu jeden z bydgoskich lekarzy.