Niecodzienne przypadki medyczne zdarzają się co jakiś czas i niemalże zawsze wywołują szok na twarzach ludzi z całego świata. Jednym z ciekawszych przypadków ostatnich lat była historia 91-letniej Esteli Melendez z Chile, która po upadku i wizycie w szpitalu dowiedziała się, że jest w ciąży i to ze swoim nieżyjącym od lat mężem.
Płód miał już 60 lat i zamienił się w skamielinę, a Estela nosiła go pod sercem przeszło połowę swojego życia. Podobnie zaskakująca jest historia 60-latka z Australii, który według wszystkich wskazań był martwy, a lekarze nazwali go Łazarzem, ponieważ wrócił „do żywych”.
60-latek leżał nieprzytomny przez 90-minut. W opinii pracowników medycznych – był martwy
Jak podaje portal Goniec - pewnej soboty, Alistair Blake położył się do łóżka z żoną – tak, jak każdego wieczora. W środku nocy jego żona przebudziła się i zwróciła uwagę na to, że mężczyzna nie chrapie – co w jego przypadku było rzeczą niemożliwą. Gdy odkryła, że mąż nie oddycha, kobieta wezwała karetkę.
W oczekiwaniu na ambulans, przez 20 minut resuscytowała męża, a przybyli na miejsce ratownicy 12 razy próbowali przywrócić akcję serca defibrylatorem. Organizm mężczyzny nie wykazywał żadnych oznak życia. Wtedy też wyproszono jego małżonkę z pokoju, by nie musiała na to patrzeć.
Po 90 minutach od odkrycia „nieboszczyka” ratownicy medyczni nagle wyczuli puls. Blake’a natychmiast przewieziono do szpitala w Frankston. Prof. Jamie Layland, który zajmował się pacjentem odkrył, że przyczyną był zator. Zablokowaną tętnicę otworzono operacyjnie, a mężczyzna trafił na oddział intensywnej terapii.
Australijski „Łazarz” opowiedział, co się z nim wtedy działo
Szansa na powrót do zdrowia była nikła, jednak już po kilku dniach pacjent się wybudził, a lekarze nie odnotowali uszkodzenia mózgu, który powinien być wynikiem niedotlenienia. 60-latkowi wszczepiono następnie rozrusznik serca i wypuszczono do domu.
60-latek opowiedział, co działo się z nim w trakcie 90-minut, gdy nie wykazywał oznak życia.
- Pamiętam, jak kładłem się spać w sobotni wieczór, a następną rzeczą, którą pamiętam, było obudzenie się w czwartek rano na wózku jadącym z OIOM-u na oddział kardiologiczny. Mój mózg całkowicie zablokował to, co wydarzyło się pomiędzy - powiedział portalowi news.com.au Alistair Blake, cytowany przez portal Goniec.
Pacjentka miała niedokończone sprawy. Nagle zmarła. Po śmierci „objawiła się” pani doktor
Przypadek ten mógłby wskazywać, że życie po śmierci nie istnieje, jednakże przedstawimy inną historię, która mogłaby wskazywać na coś zupełnie innego. Opowiedział ją niegdyś na YouTubie ksiądz Wojciech Żmudziński.
Pewna pani doktor, zdeklarowana ateistka miała opowiedzieć księdzu Wojciechowi o tym, że podczas jej nocnego dyżuru w szpitalu przywieziono umierającą kobietę. Zanim zmarła wypowiedziała słowa „Przekażcie mojemu synowi, który mieszka w Stanach”, po czym przerwała zdanie i odeszła. Następnej nocy pani doktor miała niesamowity sen, o którym opowiedziała duchownemu.
Przyśniła się jej zmarła poprzedniego dnia kobieta i podała jej dokładny adres syna. Co ciekawe – adres ten, po sprawdzeniu zgadzał się, a syn kobiety został poinformowany o śmierci matki. Czy pacjentka pośmiertnie ukazała się pani doktor, by prosić ją o pomoc?
Zdaniem księdza postacią kobiety widzianej w śnie mógł być jej Anioł Stróż, który zatroszczył się zarówno o nią, jak i o jej syna. Warto również podkreślić, że obecny mąż kobiety nie wiedział o istnieniu syna z poprzedniego związku. Mężczyźnie ze Stanów nikt nie przekazałby informacji o śmierci matki, gdyby nie zaistniała, niecodzienna sytuacja.
Jak do tego doszło? Tego nie jest w stanie wyjaśnić nikt.