wokół nas

Osiem kociaków buszowało w radiowozie. Policjanci uratowali je spod kół rozpędzonych aut

2024-07-19 15:11

Dwa kotki wyszły tuż przed maskę rozpędzonego samochodu. Kierowca na szczęście odbił w ostatniej chwili i zwierzęta przeżyły. Zatrzymał się, przeniósł je na pobocze i odjechał. „Błąkające się małe kulki" - tak je opisują funkcjonariusze.

Koty bez opieki błąkały się po ruchliwej trasie między Nakłem a Kcynią

Policjanci z Nakła nad Notecią (woj. kujawsko-pomorskie) uratowali 8 małych kotów, błąkających się po drodze.

- Służba jest nieprzewidywalna, a funkcjonariusze zmagają się z coraz to nowymi wyzwaniami, jakie stawia przed nimi codzienność - komentuje st. sierż. Kamil Smoliński z KPP w Nakle nad Notecią.

Porzucone kocięta rozczuliły policjantów z Nakła. Mówią o nich: „błąkające się małe kulki"

Policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Nakle nad Notecią st. asp. Kamil Bylebył oraz sierż. szt. Przemysław Rybacki 5 lipca patrolowali trasę Nakło - Kcynia. W Szczepicach zauważyli, że kierowca jadący przed nimi robi dziwny, gwałtowny manewr. Okazało się, że tuż pod koła auta wybiegły dwa małe kotki. Kierujący na szczęście zdołał się zatrzymać. Wysiadł z samochodu i przeniósł „błąkające się małe kulki" (jak je opisują policjanci w komunikacie prasowym) z powrotem na poboczę, a następnie odjechał. Po chwili oba z powrotem wyszły na drogę.

- Maluchy stwarzały zagrożenie nie tylko dla siebie, ale i innych uczestników ruchu, którzy, chcąc uniknąć przejechania, mogli wykonać niebezpieczne manewry, dlatego policjanci postanowili zareagować - wyjaśnia st. sierż. Kamil Smoliński.

Ocalałe kotki znalezione przez policjantów z Nakła trafiły do schroniska

Zabrali kotki do radiowozu i zjechali w boczną drogę, by sprawdzić, czy przy trasie nie ma ich więcej. Po chwili usłyszeli piski dobiegające z pobliskich krzaków. Wtedy okazało się, że kryje się tam jeszcze 6 kociąt. Mundurowi zabrali do policyjnego samochodu je wszystkie. Rozpytali okolicznych mieszkańców, ale nikt się do zwierząt nie przyznawał, nikt nie wiedział, kogo mogą być, nikt nie widział, by ktoś je tam porzucił.

Zgodnie z procedurami, zostały przekazane pracownikowi gminy Kcynia, potem ocalałe kotki trafiły do schroniska, gdzie czekają na swoje domy.