Gdzie w Bydgoszczy iść nocą do weterynarza? Ile zapłacimy? Rachunek może bardzo zaskoczyć

Opiekunowie zwierząt wiedzą, jak trudno jest nocą znaleźć pomoc weterynaryjną. W Bydgoszczy taką opcję daje tylko całodobowa Klinika Weterynaryjna Centrum przy ul. Bełzy. Gdyby nie to, trzeba byłoby w nagłych przypadkach jeździć po nocy np. do Gdańska. W bydgoskiej lecznicy też zresztą nocami ratunku szukają ludzie z cierpiącymi zwierzętami z kilku województw.

Kontrowersje w sieci budzi ostatnio cena nocnych wizyt. Ludzie piszą, że już za samo wejście do bydgoskiego gabinetu trzeba zapłacić 300 zł, a do tego dochodzą koszty leczenia.

Zaporowe stawki za nocną wizytę u weterynarza w Bydgoszczy

Na stronie internetowej kliniki jest jasna informacja dotycząca dyżuru:

• do kliniki można przyjechać bez wcześniejszej rezerwacji wizyty, ale na zabiegi operacyjne trzeba umówić się telefonicznie,
• dyżur nocny trwa od godz. 21 do 9,
• obowiązują wtedy nocne stawki - jest 100 proc. drożej,
• za wizyty w niedziele i święta lekarze liczą sobie 50 proc. drożej.

Niedawno do tych informacji dopisano jeszcze, że koszt podstawowej wizyty nocnej wynosi 300 zł, a kontynuacja leczenia i sprzedaż leków odbywa się w godzinach 9-21.

Zapytaliśmy w klinice, skąd biorą się te zaporowe stawki.

Gdzie iść nocą do weterynarza?

- Dyżur nocny ma służyć ratowaniu życia - mówi pracowniczka kliniki. Założenie jest takie, by w tym czasie trafili do nas pacjenci, którzy naprawdę nie mogą czekać do rana. I tak jest - przyjeżdzają opiekunowie zwierząt z odległych miast, gdzie takiego dyżuru nie ma. Na dyżurze jest jeden lekarz oraz technik weterynarii, a pracy naprawdę sporo. Pomoc lekarską uzyskuje jednak każdy zgłaszający się pacjent. W nocy obowiązują ceny dyżuru nocnego - wyższe niż w ciągu dnia. Każdy opiekun jest o tym informowany. Ponadto informacja ta umieszczona jest w klinice i na stronie internetowej - dodaje.

Ile kosztuje wizyta na nocnym dyżurze weterynaryjnym?

Na dyżurze jest jeden lekarz i technik. Chodzi więc też o to, by zdołali pomóc zwierzętom, których stan wymaga pilnej interwencji. Podobno zdarzało się, że ludzie traktowali nocny dyżur jak dodatkowy termin na profilaktyczną wizytę, bo sądzili, że uda im się uniknąć kolejek. Ktoś przychodził z psem i w wywiadzie okazywało się, że zwierzę ma biegunkę od dwóch tygodni. Wysoka stawka (300 zł opłaty wstępnej plus koszt usługi o 100 proc. większy niż za dnia) sprawia, że nieuzasadnionych nocnych wizyt jest mniej.