Trwa postępowanie pod nadzorem prokuratora w sprawie ataku psa nad Brdą w Bydgoszczy. Poszkodowana została jedna osoba, a – jak się okazało – nie właściciel a opiekun psa, uciekł z miejsca zdarzenia.
- Osoba sprawująca opiekę nad psem niestety po całym zajściu oddaliła się z miejsca. Jednak policjanci ustalili personalia tej osoby i dokonali zatrzymania. Okazał się nim 43-letni bydgoszczanin. Policjanci ustalili, że nie jest on właścicielem psa. Miał go jedynie pod swoją opieką, ponieważ jego właścicielka ze względów zdrowotnych nie może wychodzić z nim na spacer – zaznacza mł. asp. Krzysztof Bratz z bydgoskiej komendy.
Mężczyzna usłyszał już zarzuty dotyczące nieostrożności przy trzymaniu zwierzęcia i narażenia człowieka na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.
Poszkodowanym w tym zdarzeniu był 39-latek, który felernego dnia biegał w okolicy Brdy. W pewnym momencie minął siedzącego na ławce mężczyznę – opiekuna zwierzęcia. Nagle pilnowany przez niego czarny pies rzucił się na biegacza i dotkliwie pogryzł mu udo.
Opiekun psa przestraszył się i uciekł z miejsca zdarzenia razem ze zwierzęciem. Na miejscu musiało interweniować pogotowie ratunkowe, a poszkodowany 39-latek trafił do szpitala na badania.
Mieszkańcy Bydgoszczy przyznają, że pies biegający bez smyczy to norma.
- Ostatnio szłam z dzieckiem na plac zabaw i nagle podbiegł pies i nas zaatakował. Jego właściciel nie zareagował. Córka się przestraszyła i teraz boi się psów, ja również – mówi bydgoszczanka.
- Często widzę, jak piski są wypuszczane bez smyczy. Zaczepiają wtedy mojego psa. Głównie chodzi jednak o dzieci. Trzeba wziąć trochę odpowiedzialności, nie wiadomo jak pies się zachowa – dodaje druga.
Polecany artykuł: