Mieszkańcy Czarnowa pod Bydgoszczą domagają się poprawy bezpieczeństwa. W ich miejscowości - między Bydgoszczą a Toruniem doszło do kilku śmiertelnych wypadków. W ostatnim zginął 15-letni Kuba. Chłopiec został potrącony przez samochód.
- Wielokrotnie ktoś tu jest potrącony. Kilkanaście lat temu też był zabity chłopak, z którym chodziłam do szkoły. Nic się nie zmienia. Żyjemy tutaj w zapomnieniu, mimo wysyłanych mejli, petycji, dlatego ten dzisiejszy protest jest przekroczeniem granicy. 150 metrów chodnika po jednej i drugiej stronie. Mamy tylko namalowane pobocze, to nie świadczy o bezpieczeństwie, bo mój syn szedł prawidłowo poboczem. Samochody tutaj poniżej 100km/h w ogóle nie schodzą. Sama musiałam uciekać na pobocze lub do rowu, bo wyprzedzające auta prawie mnie zahaczyły lusterkiem i zgarnęły razem z dziećmi. W przypadku Kuby kierowca wyprzedzał dwa samochody, jechał z bardzo dużą prędkością i niestety doszło do czołowego zderzenia, zginął na miejscu - mówi Marta Karpińska, mama Kuby.
Mieszkańcy licznie pojawili się na przejściu dla pieszych w ciągu DK80. Blokowali ruch, policjanci kierowali ruchem.
Protestujący domagają się budowy chodnika, wprowadzenia ograniczenia prędkości i doświetlenia drogi.
- Przechodzimy przez jezdnię, zablokowaliśmy ruch, by w końcu coś się zmieniło. Tu są jedne pasy, następne pasy są w miejscowości Zławieś, dziesięć kilometrów dalej. Między są przystanki, gdzie dzieci wysiadają z autobusu szkolnego, bo wracają ze szkoły z Bydgoszczy lub Torunia i nie mają gdzie przejść. To jest bardzo ruchliwa droga – przyznaje Justyna Sulecka, mieszkanka Czarnowa.
Mieszkańcy przynieśli transparenty, były przemówienia przez megafon. Dla protestujących przygotowano ciepły poczęstunek. Przez dwie godziny droga była zablokowana.