Rok 1963. Z Zagrzebia do Rijeki leci samolot pasażerski, gdy nagle drzwi maszyny otwierają się, a pilotowi nie udaje się wylądować. Na miejscu ginie 19 osób. Jeden z pasażerów miał jednak szczęście. Gdy drzwi samolotu otworzyły się – jego wywiało na zewnątrz. Wylądował na stogu siana. Co więcej – nie doznał on żadnych poważnych obrażeń ciała. Czy mężczyzna był zaskoczony tą sytuacją? Otóż – nie. Rok temu spotkało go to samo, tylko, że w pociągu. Poznajcie historię Frano Selaka – prawdopodobnie najszczęśliwszego człowieka na świecie.
Kim jest Frano Selak? Mężczyzna aż siedem razy uniknął śmierci
„Najpierw myślałem, że ciąży na mnie jakieś fatum, ale teraz wiem, że jestem największym farciarzem na świecie” – tak mówił o sobie w 2010 roku Frano Selak, wówczas emerytowany nauczyciel muzyki z Chorwacji. Selak przyszedł na świat w 1929 roku i już zaledwie w wieku 33 lat po raz pierwszy uniknął śmierci.
W 1962 roku mężczyzna jechał pociągiem z Sarajewa do Dubrownika – swojego rodzinnego miasta, gdy nieoczekiwanie doszło do tragicznego wypadku. Część wagonów pojazdu, w tym ten, którym podróżował Chorwat, wypadła z torów i wpadła do rzeki. W lodowatej wodzie utopiło się 17 osób. Selak złamał rękę, lecz udało mu się dopłynąć do brzegu zaledwie z kilkoma potłuczeniami.
Rok później – wyżej wspomniana katastrofa samolotu i „powtórka z rozrywki”. Na miejscu ginie 19 osób, a Frano - przeżył niemalże bez szwanku. To nie koniec! Dwa lata później nauczyciel muzyki podróżował autokarem. Pojazd wpadł w poślizg i stoczył się do rzeki. Selak, który już raz „wylądował” w wodzie, wiedział doskonale, jak należy się zachować. Na miejscu zginęły 4 osoby, a Chorwat wyszedł cało z zaledwie kilkoma siniakami.
W 1970 roku nauczyciel jechał autostradą, gdy jego samochód nagle się zapalił. Zdążył on zatrzymać auto i wyskoczyć z pojazdu na chwilę przed tym, jak ten wybuchł. Nikt nie umiał wytłumaczyć tego, jakim cudem mężczyzna zdążył uniknąć śmierci. Dzieliło go od niej zaledwie kilka sekund.
Niedługo potem mężczyzna znów miał wypadek samochodowy. Tym razem zepsuła się pompa paliwowa. Kolejny pojazd stanął w płomieniach, a Chorwatowi zapłonęły włosy, które w większości stracił. To właśnie wtedy Frano Selaka zaczęto nazywać szczęściarzem. Nikt się jednak nie spodziewał, że to nie koniec pułapek, które zastawiło na niego życie.
1975 roku Selak wybrał się na wycieczkę w góry. Jechał bezpiecznie, gdy nagle na jego pas wjechała nadjeżdżająca z naprzeciwka ciężarówka. Mężczyzna skręcił w bok, by nie doprowadzić do zderzenia czołowego. Sam przebił barierkę i spadł w 100 metrową przepaść. Przeżył, bo wyskoczył z auta i wylądował w krzakach. Natomiast w 95 roku potrącił go autobus. Również i wtedy obyło się bez poważniejszych obrażeń, a wkrótce o niesamowitym szczęściarzu zaczęły rozpisywać się media na całym świecie.
Koniec katastrof zwiastował prawdziwą niespodziankę. Selak wygrał na loterii fortunę
W 2003 roku Frano Selak kupił kupon Lotto. Był to pierwszy los, który nabył od ponad 40 lat. To był ten moment, w którym nauczyciela muzyki można już było nazywać najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Nie dość, że przeżył siedem katastrof, w wieku 74-lat stał się milionerem! Szczęśliwy kupon miał równowartość niecałego miliona dolarów, czyli przeszło trzech milionów złotych.
- Czuję, jakbym narodził się na nowo. Wiem, że Bóg czuwał nade mną przez te wszystkie lata – powiedział wówczas mediom.
Jednak do szczęścia nie potrzebował on pieniędzy. Mężczyzna sprzedał luksusową rezydencję na prywatnej wyspie, a majątek rozdał rodzinie i przyjaciołom. Sam zamieszkał skromnie w domu w Petrinji. Zatrzymał wyłącznie część kwoty, która była mu potrzebna na operację biodra i budowę kapliczki Matki Boskiej. Frano Selak zmarł 30 listopada 2016 roku w wieku 87 lat.