- To jest miejsce, które trzeba odwiedzić. Samo jezioro jest usytuowane na uboczu, ale łatwo tam dojechać. Przy plaży jest restauracja, a na zboczu pochylenia do wody można podziwiać serię kamiennych rzeźb symbolizującą kobiety, które ucierpiały w wyniku polowań na czarownice. Nazwa jeziora wzięła się właśnie od tych wydarzeń - mówi Aneta Szydłowska, zachęcając do wybrania się do Nowego w powiecie świeckim.
Jak dojechać nad Jezioro Czarownic w Nowem?
Z Bydgoszczy to jakaś godzina jazdy samochodem. W nawigację można wpisać Jezioro Czarownic, ul. Komierowskiego 43. Poprowadzi trasą DK10 w kierunku Świecia, a następnie DK91 do Nowego.
Można też wybrać pociąg z Bydgoszczy do Tczewa, skąd do Nowego trzeba się będzie dostać lokalnym transportem. Ze Świecia i Grudziądza dotrzemy do Nowego autobusem.
W Archiwum Państwowym w Bydgoszczy są akta z procesów o czary w Nowem
A Archiwum Państwowym w Bydgoszczy są akta z procesów o czary, także tych przeprowadzanych przed sądem ławniczym Nowego w latach 1689-1747. Jak czytamy na tablicy informacyjnej ustawionej nad jeziorem, archiwalia dotyczą przesłuchań 27 osób, 25 kobiet i dwóch mężczyzn. Byli pytani, jak doszło do spotkania z diabłem, gdzie jest Łysa Góra, kto brał udział w sabatach, kto zajmuje się czarostwem, jak przesłuchiwana osoba szkodziła mieszkańcom Nowego. To niemal identyczny scenariusz, jaki rozgrywał się w innych miejscowościach w Polsce w tym okresie. Aneta Szydłowska, zajmująca się badaniem historii czarownic, autorka facebookowej strony Fordońskie Czarownice, tak opowiada o tym, co przeczytała w aktach dotyczących kobiet oskarżanych w Fordonie.
Takim próbom i katuszom poddawano kobiety oskarżane o czary w Fordonie, Nowem i innych miastach Polski w XVII i XVIII wieku
- Mam tu kopię niektórych akt. Są w grubej, dużej księdze oprawionej w skórę, opatrzonej datami: 1675-1711, ale pierwszy proces tam opisany rozpoczął się w 1670 roku. Oskarżono Zofię Kucharkę o to, że zaszkodziła dziecku podczaszego kujawskiego. Pracowała w jego dworze. Przyznała się do tego, że od diabła, który ją opętał, dostała proszki i nasypała je do kąpieli dziecka, a ono zachorowało. W aktach nie ma wzmianki o śmierci dziecka, może przeżyło, ale pewnie ciężko chorowało. Zofia przyznała się do latania na łysą górę. Wymieniła kobiety, które bywały tam z nią. Opowieści o łysej górze powtarzają się podczas kolejnych procesów. Na sabaty przybywają osobistości, docierają pozłacanymi karocami zaprzęgniętymi w sześć koni. Jest wystawne jedzenie, popitka, muzyka, rozpasanie totalne. Mowa też o obcowaniu z diabłem. Kobiety przyznają się do tego, ale podkreślają, że miał on naturę zimną. Po uczcie i zabawie wszyscy rozlatywali się w swoje strony, ewentualne złoto, skarby, jedzenie, które komuś udało się zgarnąć, obracały się wniwecz, trociny czy jakieś paskudne rzeczy. Kobiety opowiadają to wszystko pod wpływem tortur. Prawo ówczesne zakładało, że osoba niewinna nie przyzna się do czegoś, czego nie zrobiła. Pan Bóg, święci, anieli, jakaś siła wyższa pomoże niewinnemu przebrnąć przez męki. Dziś wiemy, że to nie tak działa. Zgłębiając temat tortur, jestem przekonana, że sama do wszystkiego byłabym skłonna się przyznać pod ich wpływem - mówi Aneta Szydłowska.
To fragment długiej rozmowy z Anetą Szydłowską na temat osób oskarżonych o czary w Fordonie.
Polska na ucho. Posłuchaj podcastu o czarownicach
O historii kobiet i mężczyzn oskarżanych o czary w Fordonie szeroko opowiada nasz podcast pt. Czarownice. To odcinek cyklu Polska na ucho.
- Aby nie narażać niewinnej osoby na praktyki katowskie, poddawano podejrzanych o kontakt z diabłem specyficznym próbom - przypomina tablica informacyjna nad Jeziorem Czarownic. - Najbardziej popularne były próby wody, ognia, łez, wagi oraz szpilkowa. W protokołach z Nowego najczęściej wymieniana była próba wody. Powyższa próba nazywana też pławieniem przeprowadzana była nad naturalnym zbiornikiem wodnym. Obwinionej wiązano sznurem ręce i stopy razem i tak wrzucano do wody. Gdy się topiła, była oczyszczona z zarzutów, gdy zaś pływała, uznawano ją za winną i sądzono - czytamy.
Refleksja nad Jeziorem Czarownic w Nowem: Pamiętajmy o historii, jaka by nie była!
Spokój jeziora skłania do podjęcia refleksji nad tym, co wieki temu się tutaj działo. Rozmyślać o losach oskarżonych o czary można także, spacerując brzegiem, alejką czarownic ozdobioną kamiennymi płaskorzeźbami przedstawiającymi nimfy. Zaprojektowała je Danuta Jankiewicz z Nowego, nawiązując do twórczości Alfonsa Muchy czy Gustava Klimta.
- Mijają lata, ulegają zapomnieniu sprawy, które kiedyś miały wielkie znaczenie. Tym cenniejsze jest zachowanie wszelkich śladów, które przybliżają nam przeszłość, jaka by ona nie była - czytamy nad Jeziorem Czarownic.
Tak wyglądały spichrze nad Brdą w Bydgoszczy przed pożarem w 1960 roku. Ogień strawił doszczętnie dwa z nich. Zobaczcie archiwalne zdjęcia.