Rutkowski już wcześniej miał 6 dziur w barku
Kiedy trzy lata temu Krzysztof Rutkowski trafił na stół operacyjny, sprawą interesowały się media. W Super Expressie opowiadał, że kilka lat wcześniej nadszarpnął mięsień. Opowiada, że myślał, że wszystko będzie OK, ale niestety coraz częściej pojawiał się ból promieniujący i przychodził znienacka, nawet podczas nakładania marynarki. Rutkowski chciał uniknąć tamtej operacji. Przyznał, że próbował się wykręcić, ale lekarz spojrzał na niego takim wzrokiem, że wiedział, że musi iść pod nóż i pod wiertarkę.
Po zabiegu mówił: mam sześć dziur w barku, tak jakby był przestrzelony. Operacja była wykonana bawełnianymi łączami, które są bardziej elastyczne i tak samo wykorzystywane jak tytan.
Rutkowski pokazał w sieci zdjęcie, ma zakrwawiony opatrunek
Teraz 63-letni szef agencji detektywistycznej znów musiał położyć się na stół operacyjny. Na Instagramie opublikował zdjęcie, zrobione, jak się wydaje, tuż po zabiegu. Na prawym barku ma zakrwawiony opatrunek, na głowie szpitalny czepek, skrywający charakterystyczną fryzurę. Jedno i drugie w różnym stopniu zaintrygowało internatów. Jak ten czepek się trzyma pięknie na fryzurce, elegancko - komentuje jedna z fanek. Rutkowski skupił się jednak na tym, by pochwalić medyków z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 2 im. WAM w Łodzi.
To już druga operacja Rutkowskiego
- Dziękuje, dziękuję, dziękuję całemu zespołowi służby medycznej szpitala WAM w Lodzi - pisze Krzysztof Rutkowski w mediach społecznościowych. - Trzy lata wstecz był zrobiony lewy bark, a dzisiaj (28 lutego - przyp. red) superspecjalista, dr Krzysztof Nowak pokazał swoje mistrzostwo na stożku prawego barku - dodał.
Ten sam lekarz zajmował się celebrytą poprzednio.