Potrzebujących osób w Bydgoszczy przybywa.
- Ta jadłodzielnia działa 2,5 roku, a przez pierwsze tygodnie epidemii przyrost był znaczący. Przybywa osób, które straciły pracę, trochę seniorów, którym dotąd pomagały rodziny - przyznaje Ireneusz Nitkiewicz, opiekun jadłodzielni przy ul. Gdańskiej.
W tym roku nie będzie tradycyjnej akcji "Ciepło serca w słoiku". Akcja jest organizowana od wielu lat. W święta Bożego Narodzenia i Wielkanoc bydgoszczanie przynoszą ciepły posiłek dla potrzebujących. Zwykle w centrum miasta gromadzi się mnóstwo osób o wielkich sercach. Epidemia koronawirusa pokrzyżowała te plany.
Jednak organizatorzy nie zamierzają się poddawać. Zbierają słodycze, gry planszowe, kosmetyki między innymi dla dzieci z domów dziecka. Potrzebna jest też żywność z długim terminem ważności.
- Część osób już przekazała mi słodycze, kilku moich znajomych. Te słodycze trafią do domów dziecka. W sobotę robimy dodatkowy dyżur przedświąteczny. Żywność przekażemy potrzebującym. Dwie restauracje zdecydowały się przekazać trochę więcej. To, co mamy w spiżarni są zapasy, ale wystarczą na jeden, dwa dyżury. Potem będziemy obserwowali, co się dzieje - dodaje Nitkiewicz.
Oprócz jadłodzielni przy ul. Gdańskiej, żywność można zabrać lub zostawić również przy ul. Królowej Jadwigi oraz w Starym Fordonie - przy ul. Piekary.