Półoczny Gabryś zmarł. Został zaszczepiony przeterminowaną szczepionką. Ustalanie przyczyn tragedii trwa
Podanie pacjentowi przeterminowanej szczepionki to błąd, który nie miał prawa się zdarzyć. Dr Paweł Rajewski, konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych dla województwa kujawsko-pomorskiego nie ma co do tego wątpliwości. A jednak w Gąsawie (woj. kujawsko-pomorskie) do tego doszło. Półroczny Gabryś zmarł niedługo po podaniu szczepionki, której data ważności minęła. Dokładne przyczyny śmierci dziecka wyjaśni prokuratorskie śledztwo. Te szczątkowe informacje wystarczyły jednak, by niektórzy wydali wyrok - na szczepienia.
Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Bydgoszczy alarmuje, że spada liczba zaszczepionych dzieci w Polsce
Zaufanie do szczepień ochronnych, a może nawet do samych lekarzy i pielęgniarek, zostało nadszarpnięte. A to może mieć katastrofalne skutki. Już teraz w Kujawsko-Pomorskiem przybywa rodziców odmawiających obowiązkowych szczepień dla swoich dzieci. Statystyki pokazują niepokojący trend – w 2020 roku zarejestrowano 1654 przypadki dzieci i młodzieży nieobjętych szczepieniami ochronnymi, a w 2024 roku liczba ta sięgnęła już 3020. Specjaliści biją na alarm, ostrzegając, że taka tendencja może otworzyć drogę do powrotu groźnych chorób zakaźnych, które dzięki programom szczepień udało się niemal całkowicie wyeliminować. To już się zresztą dzieje. W 2023 roku w województwie kujawsko-pomorskim było 36 przypadków krztuśca, a w 2024 roku już 1144.
Dr Paweł Rajewski: Przeterminowana szczepionka sama w sobie nie mogłaby stać się źródłem zakażenia dla pacjenta
W rozmowie z dr. Pawłem Rajewskim wyjaśniamy, czym może skutkować podanie dziecku przeterminowanej szczepionki i do czego mogą prowadzić inne ewentualne błędy popełnione przez lekarza czy pielęgniarkę podczas szczepienia dziecka.
- Przeterminowana szczepionka sama w sobie nie mogłaby stać się źródłem zakażenia dla pacjenta. Nawet jeśli to szczepionka żywa, zawiera odzjadliwione bakterie lub wirusy, a w tej formie nie są w stanie wywołać zakażenia u człowieka. Wraz z utratą ważności stają się jeszcze mniej aktywne i szczepionka po prostu przestaje działać - mówi dr Paweł Rajewski.
Lekarz wymienia inne błędy, do jakich hipotetycznie może dojść podczas szczepienia, a które mogą doprowadzić do konkretnej reakcji w organizmie pacjenta. To m.in. złe przechowywanie preparatów, czyli przerwanie łańcucha cieplnego - szczepionki muszą być trzymane w lodówce, ale powinny zostać wyjęte z niej krótko przed podaniem, by zdążyły się nieco ogrzać.
- Jeśli na tym etapie zdarzą się nieprawidłowości, może dojść do zmian fizykochemicznych w preparcie, np. do procesu denaturacji białek. Podanie takiej szczepionki może spowodować nawet silną reakcję alergiczną, obrzęk, zakrzep, zator, jest ryzyko wystąpienia uogólnionej reakcji organizmu - wymienia Paweł Rajewski. - Zazwyczaj dawkę z jednej fiolki podaje się jednemu pacjentowi, ale są też szczepionki wielodawkowe, wtedy z jednej ampułki preparatu pobiera się dawki dla 10 i więcej osób. W przypadku przeterminowania lub złego przechowywania może dojść do namnożenia się bakterii środowiskowych - zazwyczaj gronkowca lub pałeczki ropy błękitnej, co może powodować, że w przypadku podania powstanie zakażenia w miejscu wkłucia, ropnia lub sepsy - dodaje.
To sytuacje potencjalnie groźne. Może dojść do zakażenia gronkowcem czy pałeczką ropy błękitnej, ale i do sepsy, co jest już bardzo niebezpieczne. Wśród innych błędów przy szczepieniu, skutkujących powikłaniami, Paweł Rajewski wymienia podanie złej dawki czy złe rozcieńczenie preparatu, błędne podanie szczepionki - zamiast domięśniowo podskórnie czy dożylnie lub odwrotnie, podanie przeterminowanego preparatu, pomyłkę identyfikacji szczepionki lub pacjenta.
Jak podkreśla lekarz, to powikłania zawinione przez błąd procedury, nie przez samą szczepionkę.
- Podanie dziecku przeterminowanej szczepionki to błąd, który nie miał prawa się wydarzyć - podkreśła z mocą Paweł Rajewski. - Pacjenci powinni móc mieć bezgraniczne zaufanie do lekarzy i pielęgniarek, my od tego jesteśmy. Jeszcze niedawno nikomu nie przyszłoby do głowy, by zapytać medyków w punkcie szczepień o datę ważności szczepionki, teraz rodzice pewnie będą to robić. Warto też, by śledzili dokładnie cały proces szczepienia, kontrolowali, czy procedury są dochowywane. Ważne jest też, by sami niczego nie zatajali przed lekarzem, np. tego, że dziecko niedawno przeszło infekcję z gorączką, żeby powiedzieli o reakcji dziecka na poprzednie szczepienia - dodaje.
Jak wygląda procedura szczepień ochronnych u dzieci?
Lekarz opisuje dokładnie, jak powinna wyglądać procedura szczepienia dziecka:
- Każde dziecko przed szczepieniem jest badane osobiście i kwalifikowane do szczepienia przez lekarza,
- Po zakwalifikowaniu w gabinecie zabiegowym pielęgniarka ponownie sprawdza dane pacjenta, rodzaj zaleconej szczepionki,
- Następnie szczepionkę wyjmuje się wcześniej przed podaniem z lodówki, sprawdza się serię, datę ważności! i wygląd, zwracając uwagę na ewentualne zmętnienia, zmianę koloru itd.,
- Następnie podaje się szczepionkę i pozostawia dziecko celem obserwacji w gabinecie zabiegowym lub poczekalni,
- Odnotowuje się wszystko w dokumentacji medycznej pacjenta i książce szczepień wraz z datami i indywidualnymi kodami szczepionki, celem jej ewentualnej późniejszej identyfikacji,
- Po zakończeniu obserwacji pacjenta, wydaje się dokumentację szczepienia i wraz z opiekunem wypuszcza się do domu.
Poza tym szczepienia podlegają jak każdy produkt leczniczy kontroli apteczek, dat ważności, a dodatkowo monitorowania przechowywania z zachowaniem procedury łańcucha ciepłego (sprawdzana jest temperatura, działają specjalne alarmy w lodówkach).
Czy szczepionki 5 w 1, 6 w 1 i 7 w 1 są bezpieczne?
- Pielęgniarka zaznacza w dokumentacji datę ważności szczepionki, numer serii (w formie wklejonej w kartę i książeczkę naklejki z nadrukowanymi danymi). Zwraca uwagę nie tylko na te zapisy, ale i ocenia wizualnie preparat, kontroluje jego wygląd, sprawdza, czy ampułka nie była wczesniej otwierana. Szczepienia są bezpieczne, te w formie 5, 6 czy nawet 7 w 1 mają nie większy odsetek występowania niepożądanych odczynów poszczepiennych niż zwykłe, a wymagają mniejszej liczby wkłuć, dzięki czemu są mniej traumatyczne dla małych dzieci - podkreśla Paweł Rajewski.