Jak ustalili dziennikarze Expressu Bydgoskiego – Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz Południe czeka na wyniki sekcji zwłok 70-letniego mężczyzny. Jak potwierdził zastępca szefa bydgoskiej prokuratury w rozmowie z dziennikiem – denat to mieszkaniec Gdyni, który zaginął w wigilię ubiegłego roku. Wyszedł z domu po zakupy i już nie wrócił. Tymczasem, dzień później (25 grudnia) w Bydgoszczy znaleziono zwłoki nieznanego mężczyzny.
Ciało dryfowało na powierzchni rzeki, pięć metrów od brzegu. Odkrył je spacerujący bydgoszczanin w okolicy ul. Czartoryskiego w Śródmieściu. Jeszcze na kilka dni po ubiegłorocznych świętach, informacji na temat wyłowionego mężczyzny było bardzo niewiele.
Kiedy informacja o znalezionych zwłokach trafiła do mediów, tożsamość denata była nieznana. Następnie śledczy rozważali, czy bydgoska sprawa niezidentyfikowanych zwłok nie łączy się z zaginięciem mieszkańca Gdyni. Była to jedna z kilku możliwości.
Biegli ocenili, że ma on około 70 lat. Jego tożsamość była jednak tajemnicą, ponieważ nie miał przy sobie żadnych dokumentów. Jak ustalił Express Bydgoski – Tadeusza M. rozpoznał dopiero syn – na policyjnym zdjęciu.
Jak ustalili śledczy – mężczyzna nie miał żadnych wrogów. Rodzina zaznacza też, że w przeszłości nie zmagał się z problemami psychicznymi, depresją czy załamaniem nerwowym.
Według wstępnych badań, do śmierci Tadeusza M. nie przyczyniła się żadna osoba trzecia. Na pełną opinię biegłych trzeba będzie jednak poczekać jeszcze kilka tygodni.