Można mieć czereśnie za pół ceny. Trzeba je tylko samemu zerwać w sadzie pod Bydgoszczą
W sadzie Marka Grotkowskiego w Gogolinie (powiat bydgoski, gmina Koronowo, to ok. 25 km od Bydgoszczy) rośnie blisko 500 drzew owocowych. To czereśnie różnych odmian, m.in. Summit, Tamara, Canada Giant i Aida. Sadownik właśnie dał ogłoszenie, że każdy może przyjechać, by zerwać, ile tylko udźwignie i mieć je po bardzo okazyjnej cenie: 10 zł za kilogram, czyli takiej samej jak rok temu. Jeśli pogoda pozwoli, zbiory potrwają do 1 sierpnia.
Samozbiory czereśni. Owoce można mieć za połowę sklepowej ceny: 10 zł za kilogram
Pan Marek robi tę akcję już czwarty raz. Samozbiory to jedyny sposób, w jaki sprzedaje czereśnie. W tym roku sezon rozpocznie 15 czerwca, ale telefony rozdzwoniły się znacznie wcześniej.
- Ludzie dzwonią, dopytują, kiedy mogą przyjechać, żeby zrywać owoce. A ja ich poznaję po głosie - opowiada pan Marek, sadownik z Gogolina w powiecie bydgoskim. - Oni też są dobrzy. Nie pytają już, czy mam słodkie czereśnie, czy soczyste, duże czy małe. Pytają o konkrety: czy mam odmianę Summit albo Tamarę. Nauczyli się - cieszy się sadownik.
Samozbiory w sadzie w Gogolinie. Dzieci kładą się pod drzewkami i zrywają czereśnie wyciągając ręce do góry
Oszczędności to jedno, drugie to frajda z samodzielnego zrywania czereśni w sadzie położonym w malowniczej okolicy. Z tyłu bardzo dużej działki, między drzewkami, do których już mało kto dociera, stoją ule. Drzewka są karłowate, niektóre gałęzie uginające się od owoców, dotykają ziemi. Dzieciaki kładą się pod nimi i zrywają owoce, po prostu wyciągając ręce w górę. Chętni mogą rwać, ile tylko chcą, płacą mniej niż połowę sklepowej ceny (wiadomo, że podjadą, ile wlezie, ale pan Marek przymyka życzliwe oko).
- Wychodzę z założenia, że lepiej tak, bo gdyby nie przyjechali, mogłoby się zmarnować więcej owoców, niż tyle, co to je ludzie zjedzą w ramach smakowania. A muszą przecież sprawdzić, czy to ich ulubione i właśnie nimi chcą wypełnić spiżarnie na zimę - mówi pan Marek.
Sadownik przyznaje, że ten rok jest gorszy niż poprzedni. Przez pogodę zbiory będą mniejsze.
- Ale to nie powód, by z samozbiorów rezygnować. Ludzie na to czekają, z wieloma umawiałem się na ten sezon już pod koniec zeszłego. Nie mogę ich zawieść. Dotrzymanie słowa to priorytet - mówi pan Marek.
Takie rzeczy tylko w sadzie pana Marka: najpierw rodzinne zrywanie czereśni, potem wspólne ognisko
W tym roku pan Marek wymyślił dodatkową atrakcję dla rodzin z dziećmi, które przyjadą zrywać czereśnie do jego sadu. Przygotował miejsce na ognisko, przy którym będzie można usiąść i gawędzić, zajadając owoce i kiełbaski, aż do wieczora.
- Już z 10 lat temu widziałem takie rzeczy w Niemczech, ale wtedy to było nie do pomyślenia, by się przyjęło u nas. Teraz widzę, że ludzie chcą się spotykać, doceniają wieś, swojskie klimaty. Teraz to się sprawdzi - cieszy się pan Marek.
Pan Marek podkreśla, że chodzi mu o to, by ludzie mogli zobaczyć, jak wygląda sad, poczuć jego klimat, przekonać się, jak to jest samemu zerwać owoce. Kiedy ktoś przychodzi pierwszy raz, zaczyna od oprowadzenia między karłowatymi drzewami.
Samozbiory czereśnie w Gogolinie. Kontakt z sadownikiem
- Zbiory w sadzie w Gogolinie rozpoczną się 15 czerwca, najpewniej potrwają do 1 sierpnia.
- Nie obowiązują żadne limity. Płaci się tylko za zerwane czereśnie - 10 zł/kg.
- Przed wizytą w sadzie (Gogolin 48), warto się zapowiedzieć i zapytać o wskazówki dotyczące dojazdu. Telefon do sadownika: 607 238 889.
- Sadownik nieodpłatnie pożycza zrywającym wiaderka z haczykami i drabinki (jeśli ktoś potrzebuje).