Z mieszkania bydgoszczanki ktoś ukradł psa, kota i szczury
Pani Karolina mieszka w bloku przy ul. Baczyńskiego w Bydgoszczy. 27 sierpnia jak co rano wyszła do pracy. Aż do godz. 18 nikogo nie było w domu. Po powrocie odkryła, że jej zwierzęta: pies (yorkshire terrier), kot tajski (to stara odmiana kota syjamskiego) i trzy szczury - dwa brązowo-białe i jedne szary z białym pyszczkiem zniknęły. Poza tym nie brakowało niczego innego, złodziej nie zostawił też bałaganu.
Policjanci mają sprawdzić nagrania z kamerki samochodowej w poszukiwaniu złodzieja zwierząt
- Drzwi do mieszkania były zamknięte na klucz, tak jak je zostawiłam, wychodząc, ale zwierząt w środku nie było. Martwię się, co z nimi, gdzie są, w jakich warunkach ktoś je trzyma. Może je gdzieś wywiózł, do innego miasta? - zastanawia się pani Karolina.
Jak opisuje bydgoszczanka, zgłosiła sprawę na policję. Ma swoje podejrzenia co do tego, kto spośród znajomych może stać za kradzieżą.
- Swego czasu grożono nam, wszystko opowiedziałam policjantom. Też sugerowali, że kradzieży nie dokonano po to, by sprzedać zwierzęta, a po złości. Niestety w bloku ani przy budynku nie ma kamer. Sąsiadka widziała jedynie obcego, rosłego mężczyznę, który kręcił się po klatce, ale policja sprawdza nagrania z kamer samochodów zaparkowanych w pobliżu tego dnia - opowiada pani Karolina.
Zapytaliśmy bydgoskich policjantów, co dzieje się w tej sprawie. Czekamy na ich komentarz.
Pani Karolina o sprawie napisała też w mediach społecznościowych. Liczy, że jej nagłośnie pomoże odnaleźć ukochane zwierzęta. Internauci są oburzeni. Podejrzewają, że to efekt jakiegoś konfliktu i ktoś usiłuje w ten sposób odegrać się na opiekunce zwierząt.
Internauci podpowiadają właścicielce skradzionych zwierząt: Trzeba się przyjrzeć znajomym i sąsiadom
- Mogę mylić się, ale zakrawa to na czyjąś zemstę, więc proponuję właścicielce popytać gdzieś blisko. Straszne, że ktoś użył do tego najbardziej bezbronne, niewinne istoty - pisze ktoś.
- Może warto zacząć od sąsiadów, a jeśli mieszkanie wynajmujecie to od właścicieli lokalu. Jeśli tylko zwierzaki zginęły, to komuś za skórę musiało zajść szczekanie - domyśla się ktoś inny.
Największe domowe koty świata. Lepiej, żeby ta bestia nie usiadła ci na kolana. Zobaczcie galerię.