Groźny pożar w Bydgoszczy
W sobotę (15 marca) przed północą w Bydgoszczy doszło do groźnego pożaru w piwnicy budynku przy ul. Hallera 7. Ewakuowano 37 osób z całego bloku, a trzy osoby, w tym strażak, trafiły do szpitala. Pożar był intensywny, z silnym zadymieniem na klatce schodowej. Poszkodowany mężczyzna doznał poparzeń, ale zdołał samodzielnie opuścić budynek. Działania straży trwały cztery godziny, a przyczyny pożaru są obecnie nieznane. Policja prowadzi śledztwo.
Pożar w serwisie hulajnóg elektrycznych
Do pożaru doszło w serwisie hulajnóg elektrycznych. Punkt znajduje się w bloku przy ulicy Gackowskiego. Mężczyzna zdołał samodzielnie opuścić budynek, ale odniósł poważne obrażenia, w tym poparzenia obu rąk, głowy i twarzy. W trakcie akcji ratunkowej część mieszkańców schroniła się w swoich samochodach, a niektórzy znaleźli schronienie w wozach strażackich. Poszkodowanemu udzielono pierwszej pomocy, a potem przekazano go pod opiekę ratowników medycznych. Na miejscu były trzy zespoły ratownictwa medycznego. Do szpitala trafiły trzy osoby, a jednej pomocy udzielono na miejscu.
Czy blok mieszkalny to odpowiednie miejsce na hulajnogi elektryczne?
Czy blok mieszkalny to dobre miejsce na składowanie takich urządzeń? Jak się okazuje, nie ma przepisów, które regulowałyby tę kwestię.
Jak zaznaczają strażacy, prawo precyzyjnie określa, jakie materiały, w jakich ilościach i na jakich kondygnacjach można przechowywać. Zgodnie z przepisami, elektryczna hulajnoga może być przechowywana w piwnicy w bloku. Obecnie nie ma jednoznacznych przepisów dotyczących liczby akumulatorów przechowywanych w takim miejscu.
Dlaczego bateria hulajnogi może zapalić się?
Co innego w przypadku benzyny, oleju napędowego oraz butli gazowych, gdzie przepisy precyzyjnie określają dopuszczalne ilości do składowania. Dlaczego taka bateria w elektrycznej hulajnodze nagle zaczyna płonąć? O to pytamy strażaków.
- Są pewne warunki, przede wszystkim dostarczenie ciepła do takiej baterii. Czyli to może być zwarcie. To może być też mocne uderzenie, gdzie dochodzi już do zniszczenia cel tych baterii, czyli takich ich poszczególnych części i w przypadku takich baterii mówimy o związkach utleniających, które dostarczą sobie dużą ilość tlenu już z uwalniania tej energii i w pewnym czasie to ciepło jest już tak nagromadzone, że po prostu dochodzi do pożaru – mówi st. kpt. Karol Smarz z bydgoskiej straży pożarnej.
Podczas sobotniego zdarzenia ogień na szczęście nie rozprzestrzenił się poza pomieszczenie.
