- W Polsce znacząco wzrosła liczba przypadków boreliozy, zwłaszcza na Mazurach, Mazowszu i w Wielkopolsce.
- Pan Rafał z Bydgoszczy zaraził się boreliozą, mimo że kleszcz był wbity w jego skórę zaledwie przez 30 sekund.
- Jego przypadek dowodzi, że do zakażenia może dojść nawet po bardzo krótkim kontakcie z kleszczem, a rumień może pojawić się po kilkunastu dniach.
- Gdzie jeszcze czyhają kleszcze i jak się chronić? Przeczytaj cały artykuł, aby poznać ważne wskazówki!
Borelioza w natarciu. Wzrost liczby zakażeń w Polsce
W Polsce wzrosła liczba przypadków boreliozy w porównaniu do ubiegłego roku. Najwięcej zakażeń notuje się na Mazurach, Mazowszu i w Wielkopolsce, gdzie obecnie występuje wyjątkowo dużo kleszczy. Specjaliści z SGGW podkreślają, że rozmieszczenie tych pajęczaków w kraju jest nierównomierne.
Jak podaje Onet, w samej Wielkopolsce, od stycznia do połowy lipca, odnotowano 636 przypadków boreliozy – z czego aż 288 tylko w pierwszej połowie lipca. Dla porównania, w analogicznym okresie 2024 r. było ich 426. Sanepid przypomina, że lato to czas największej aktywności kleszczy, a objawy choroby – jak rumień wędrujący – mogą wystąpić nawet kilka tygodni po bezbolesnym ukąszeniu.
Ukąszenie pod prysznicem. Historia pana Rafała z Bydgoszczy
Właśnie w takiej sytuacji znalazł się nasz czytelnik, pan Rafał z Bydgoszczy. Jak zaznacza mężczyzna, na spacer wybrał się w dniu 17 czerwca przed Bożym Ciałem. Kleszcza zauważył dopiero pod prysznicem, w momencie wkłucia.
- Po powrocie ze spaceru brałem prysznic. Nagle poczułem ukłucie na lewej nodze. Widziałem na własne oczy, jak kleszcz wkłuwa mi się w skórę. Natychmiast go wyjąłem. Miałem go w sobie góra 30 sekund. Po paru dniach zapomniałem o tym kleszczu – relacjonuje pan Rafał w rozmowie z bydgoskim Radiem Eska.
Rumień po 12 dniach. Lekarz potwierdził boreliozę
Po dwunastu dniach bydgoszczanin zauważył na nodze czerwoną plamę. Pojawiła się dokładnie w tym miejscu, w którym ukąsił go kleszcz. Mężczyzna wybrał się do lekarza. Okazało się, że jest to rumień wędrujący. Doktor potwierdził wczesne stadium boreliozy.

i
- Wszędzie w internecie można przeczytać, że do zakażenia boreliozą dojdzie, jeśli kleszcz spędzi w naszym organizmie co najmniej kilka godzin. Ja miałem go w sobie 30 sekund dlatego byłem spokojny. Kiedy zobaczyłem rumień, byłem przekonany, że to jakieś uczulenie. Przecież nie możliwe, żeby w tak krótką chwilę pajęczak mnie czymś zakaził. Myliłem się – zaznacza bydgoszczanin.
Leczenie i antybiotyk. Objawy nie ustępują od razu
Pan Rafał otrzymał antybiotyk. Następnego dnia rumień zmienił nieco kolor i swoje położenie. Pojawił się również charakterystyczny biały pierścień w jego centralnym punkcie.

i
- Rumień nie swędział. W dotyku był jednak gorący. Po dziesięciu dniach od przyjęcia pierwszej dawki antybiotyku musiałem pojawić się na kontroli. Niestety rumień nie zniknął całkowicie, a to oznaczało, że trzeba walczyć dalej. Otrzymałem kolejną dawkę antybiotyku na następne 10 dni. Z kleszczami nie ma żartów. Osobiście się o tym przekonałem – dodaje mężczyzna.
Apel do innych. Nawet krótki kontakt z kleszczem może być groźny
Mężczyzna apeluje do innych, by dokładnie przyglądali się swojemu ciału po wyjęciu kleszcza przez dłuższy okres. Rumień u bydgoszczanina pojawił się po 12 dniach od ukąszenia, ale w niektórych przypadkach okres ten może się jeszcze wydłużyć.
Pan Rafał zaznacza, by nie bagatelizować sprawy, nawet jeśli uda nam się wyjąć kleszcza już po chwili od ukąszenia. Jak pokazuje jego przypadek – tyle wystarczy, by doszło do zakażenia.
- Muszę jeszcze nadmienić, że wróciłem z kleszczem ze spaceru po osiedlu. Nie wchodziłem do lasu, nie spacerowałem po polanie. Pajęczak musiał siedział na trawniku koło chodnika – podsumowuje bydgoszczanin.
Gdzie czyhają kleszcze? Nie tylko w lasach
Przykład pana Rafała pokazuje, że niebezpieczne pajęczaki żyją także w centrum dużych miast, nie tylko w lasach czy naszych ogródkach. Mitem jest również to, że kleszcze przedostają się na nasze ciało skacząc z drzew. Najczęściej grasują one w trawach. Nie skaczą ani nie latają, a czekają w bezruchu na potencjalnego żywiciela i przyczepiają się za pomocą haczykowatych odnóży w momencie ocierania się o roślinność.
Najczęściej przebywają one na końcówkach źdźbeł traw, liści, niskich krzewów. Zazwyczaj do wysokości ok. 1,5 metra. Gdy już znajdą się na naszej nodze, wędrują po ciele, szukając ciepłego miejsca, gdzie skóra jest cienka. Następnie wkłuwają się najczęściej bezboleśnie (choć nie zawsze) dzięki znieczulającej ślinie.