Alkotubki w angielskim Lidlu. „To było tu od dawna”
Wystarczyło, że pojawił się na półkach i w moment wywołał silny odzew wśród polskiego społeczeństwa. Produkty wyglądem przypominające musy owocowe dla dzieci, ale zawierające alkohol, spotkały się z szeroką krytyką, głównie z powodu oskarżeń o promowanie alkoholu wśród najmłodszych. Powodem kontrowersji był ich wygląd, zbliżony do popularnych musów podawanych dzieciom.
Zawrzało nie tylko w sieci, ale również w sferze publicznej. Działania w sprawie zapowiedział rząd, a producent napojów szybko zadeklarował, że wycofa produkt z obrotu. Mimo wszystko, temat alkotubek nadal wzbudza silne emocje wśród Polaków. Teraz pojawiły się głosy, że podobny produkt znajduje się w Lidlu, lecz za granicą – konkretnie w Wielkiej Brytanii.
Na początku października byłem odwiedzić rodzinę w Southampton w hrabstwie Hampshire. Postanowiłem przejść się do znanej sieciówki i to sprawdzić. Tubki z alkoholem znalazłem bez żadnych problemów.
Alkotubki dostępne w dwóch wariantach
Produkt występuje tutaj w dwóch wariantach: mojito i daiquiri o smaku owoców leśnych. Porozmawiałem z lokalnymi mieszkańcami. Jak się okazuje, produkt ten znajduje się na półkach od dawna (na długo przed aferą z alkotubkami w Polsce), także w wielu innych sklepach. Koneserzy tego wyrobu mają nawet przepis na mrożonego drinka z alkotubki.
- To było tu od dawna. Na długo przed aferą alkotubek w Polsce. Southampton to studenckie miasto. Studenci spożywają to regularnie i to w różnych formach. Popularne jest tutaj mrożenie tych tubek w zamrażalniku i przerabianie na tak zwane slushy – mówi nam pani Weronika, mieszkanka Southampton.
Polska i angielska alkobuka. Znaczące różnice
Cena tego produktu jest również niezwykle tania, jak na alkohol w tym kraju, który potrafi kosztować fortunę. To zaledwie 89 pensów, czyli mniej niż 5 zł. Napój ma 3,4% alkoholu, czyli mniej niż standardowe piwo. Dodatkową różnicą jest to, że angielskie alkotubki nie posiadają gwinta, z którego można „siorbać” napój. Trzeba go najpierw przelać do szklanki, co uniemożliwia spożywanie go na ulicy.
Afera z tzw. alkotubkami w Polsce. Kontrole
Przypomnijmy, że kontrowersyjny produkt wywołał dyskusję nie tylko wśród klientów, w tym rodziców dzieci, ale również wśród polityków, którzy bez względu na przynależność partyjną, mieli to samo zdanie w kwestii napojów alkoholowych przypominających do złudzenia soczki dla dzieci.
Jak zapowiedziała Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, podczas przeprowadzanych kontroli inspektorzy mają stosować surowe kary finansowe w przypadku, gdy produkty poprzez opis, prezentację i etykietowanie będą wprowadzać w błąd co do tożsamości produktu. Wówczas poinformowane zostaną także odpowiednie organy samorządu terytorialnego wydające zezwolenia na handel detaliczny napojami alkoholowymi.
Odpowiedź ministra w sprawie alkotubek
W sprawie zabrał głos także minister rolnictwa Czesław Siekierski, podkreślając, że produkty alkoholowe nie powinny przypominać artykułów przeznaczonych dla dzieci. Dodał również, że jego resort opracował projekt ustawy, mającej na celu zapobieżenie podobnym przypadkom w przyszłości.
- Propozycje (...) bardziej dyscyplinują, jeżeli chodzi o przygotowanie oznakowania żywności, żeby ono nie wprowadzało w błąd konsumenta. Są także inne propozycje co do sposobu sprzedaży - w określonej formie, opakowaniu - produktów spirytusowych – wyjaśnił minister, którego cytuje portalspozywczy.pl.
Minister rolnictwa nie określił kiedy dokładnie nowe przepisy wejdą w życie.