Anka bydgoszczanka chodzi już do zerówki. Potrzeba pieniędzy na niekończącą się rehabilitację
Ance bydgoszczance (bo pod takim hasłem można w sieci znaleźć licytacje na rzecz dziewczynki) towarzyszymy od dawna w walce o zdrowie (choć był też moment, że walczyć trzeba było o miejsce w miejskim przedszkolu, bo o nie dziewczynce z niepełnosprawnościami nie było łatwo, ale udało się, a teraz Ania jest szczęśliwą uczennicą publicznej zerówki).
Ania urodziła się w kwietniu 2018 roku z bardzo rozległą przepukliną oponowo-rdzeniową ze współistniejącym wodogłowiem. A to oznacza codzienną, niekończącą się intensywną rehabilitację. Ta dostępna w ramach NFZ to kropla w morzu potrzeb, refundowanych godzin takich zajęć wystarczy w przypadku Ani może na 5 miesięcy w roku. Już teraz przeszła kilkanaście operacji. Każda wiąże się z długim pobytem w szpitalu mamy z córką i z wielomiesięczną rekonwalescencją. Mama Ani musiała zrezygnować z pracy zawodowej, by się nią opiekować.
- Każdy dzień zaczynamy od rehabilitacji o godz. 6, potem pędzimy do zerówki. Kiedy Ania nie może tam pójść np. z powodu przeziębienia, bardzo jest przygnębiona, powtarza, że koledzy i koleżanki na pewno za nią tęsknią, a jej brakuje ich - opowiada Agnieszka Matczak, mama Ani.
Mamy Ani i Teo same przygotowuję rękodzieło na sprzedaż. Cały dochód pójdzie na rehabilitację dzieci
Mimo to wieczorami, gdy dziewczynka zasypia, pani Agnieszka siada do rękodzieła i m.in. wyplata makramy. To samo robi mama 6-letniego Teodora z Białych Błot. Teo krótko po urodzeniu zachorował na żółtaczkę jąder podkorowych, co doprowadziło do jego niepełnosprawności. Jest dzieckiem leżącym z zaburzeniami ośrodkowego układu nerwowego, zmiennym napięciem mięśniowym, wiotkością krtani, opóźnieniem psychoruchowym, refluksem żołądkowo przełykowym. Jest pogodnym i mądrym chłopcem, co pokazuje i udowadnia każdego dnia na wielu terapiach i zajęciach rehabilitacyjnych.
Z Anią poznali się na rehabilitacji, zanim jeszcze oboje skończyli rok. Codzienne spotkania zbliżyły ich do siebie, a mamy połączyły wspólne doświadczenia walki o życie i zdrowie dzieci.
- Spotykamy się prywatnie, codziennie do siebie dzwonimy i razem postanowiłyśmy zadziałać, by zebrać pieniądze na rehabilitację dzieci. Oboje są pod opieką Fundacji Dzieciom Zdążyć z Pomocą - mówi Agnieszka Matczak.
Podczas Bydgoskiego Jarmarku Świątecznego 2024 będzie można wesprzeć Ankę i Teo
Niedawno podczas jarmarku bożonarodzeniowego w podbydgoskim Koronowie rodzice Anki sprzedawali wypieki i rękodzieło. Zebrali 10 tys. zł. Koszt miesięcznej rehabilitacji wybraną metodą jednego dziecka to ok. 2,5 tys. zł. Teraz dzięki współpracy z miastem na kilka godzin mamy Teo i Anki zajmą jeden z drewnianych domków na Starym Rynku w Bydgoszcz (blisko ratusza, naprzeciwko apteki).
- W sobotę, 14 grudnia między godz. 13 a 21 podczas Bydgoskiego Jarmarku Świątecznego będzie można kupić od nich świąteczne stroki, pierniki, makramy, mydełka, świece, domowe ciasta - wszystko własnoręcznie zrobione.
- Dochód zostanie przeznaczony na rehabilitacji Anki i Teo.
Na co dzień Teodorowi można pomóc, biorąc udział w licytacjach prowadzonych na Facebooku.
Także leczenie i rehabilitację Anki można wesprzeć, np. biorąc udział w zbiórce i licytacjach.
Najbardziej oświetlony dom w Polsce jest w Bydgoszczy. Za tymi świątecznymi lampkami stoi wzruszająca historia. Zobaczcie zdjęcia.