Krowią naturę nie zawsze daje się ujarzmić. Na szczęście sukcesem skończyła się akcja poszukiwawcza trzech młodych jałówek szkockich, o jakiej pisaliśmy pod koniec 2024 roku. Dały nogę z gospodarstwa pod Chełmnem, rolnik szukał ich po lasach. Niedaleko Bydgoszczy krowy też wybrały wolność. I stały się groźne. Problem narastał. W końcu udało się go rozwiązać.
Radny gminy Osielsko: dzikie krowy były czujne jak wilki, przebiegłe jak lisy
Krowy ze zdziczałego stada przez blisko dwa lata grasowało na terenie podbydgoskiej gminy Osielsko. Nie miały kolczyków, więc nie wiadomo, do kogo należą. Stwarzały duże zagrożenie.
- Gdybym miał je porównać do jakichś zwierząt, miały cechy wilków i lisów: były bardzo czujne, nie dawały się podejść, uciekały, gdy tylko orientowały się, że zostały zauważone. Żyły na dużym obszarze, skumulowanie ich w jednym miejscu było bardzo trudne. Siały niepokój - to zwierzęta dzikie, choć gospodarskie - mówi Sławomir Stachewicz, radny gminy Osielsko.
Mieszkańcy Osielska czują ulgę. Udało się schwytać stado zdziczałych krów terroryzujących gminę od dwóch lat
Część mieszkańców widziała krowy na własne oczy, inni jedynie o nich słyszeli. Wszyscy poczuli ulgę, że w gminie nie ma już po nich śladu.
- Chodziły tutaj, był z nimi problem. Doszło nawet do kilku kolizji z samochodami. Teraz, po odłowieniu w końcu problem się rozwiązał - mówi nam mieszkaniec gminy Osielsko.
- Dobrze, że są złapane. I spokój. Nie znamy takich zwierząt, nigdy nie wiadomo, jak zachowają się zdziczałe krowy - mówi mieszkanka Osielska.
- Ktoś coś o nich pisał w internecie, ale nie widziałam ich osobiscie. Czuję jednak ulgę, stwarzyały neibezpieczeństwo, mogły w każdej chwili wybiec na jezdnię - komentuje inna z kobiet.
Zdziczałe krowy robiły szkody, wpadały pod auta. Właściciela nie ma
Gmina wynajęła firmę, która w ostatnich odłowiła siedem krów. Zwierzęta przejdą kwarantannę i trafią do azylu w Wielkopolsce. Nadzieje na ustalenie i ewentualne pociągnięcie do odpowiedzialności hodowcy zwierząt są nikłe.
- Były kolizje drogowe z udziałem tych zwierząt. Samorząd ponosił comiesięczne koszty związane ze stratami rolników z terenu gminy. Jedna z krów ma kolczyki, ale zapisany na nim numer jest całkowicie starty. Ustalenie właściciela będzie bardzo trudne, by nie powiedzieć: niemożliwe - ocenia Sławomir Stachewicz.
W Borównie Niemcy ostatkiem sił bronili się przed Rosjanami, dokładnie tak jak w lutym 1945 roku. Zobaczcie zdjęcia
