Historia

Tak wyglądał bilet na rejs Titanikiem! Ten eksponat przetrwał 112 lat i został w porcie w Southampton [GALERIA]

2024-10-17 15:05

W 1912 roku bilet na Titanica w pierwszej klasie kosztował 3 100 dolarów, co dziś odpowiada aż 124 tysiącom dolarów! Choć bilety w drugiej i trzeciej klasie były tańsze, to przeliczając je na dzisiejszą wartość, nadal były bardzo kosztowne. Oryginalny, przeszło stu letni bilet na statek, jak i wiele innych pamiątek po Titanicu znajduje się w muzeum w Southampton. Są tam również raporty z rozprawy po zatonięciu statku, z których dowiedzieć możemy się wielu szokujących informacji o felernym rejsie, o których nie wiedzieliśmy. Sprawdź naszą galerię zdjęć.

Spis treści

  1. Titanic – Historia, która wciąż żyje
  2. Ile kosztowały bilety na Titanica?
  3. Sekrety rejsu i łodzi ratunkowych
  4. Załoga nie miała pojęcia ilu pasażerów mieszczą szalupy ratunkowe!
  5. Zawiniła konstrukcja
  6. Ofiar mogło być znacznie mniej

Titanic – Historia, która wciąż żyje

Mimo że od katastrofy Titanica minęło już 112 lat, historia statku wciąż fascynuje i pozostaje żywa. Słynny statek wyruszył z portu w Southampton 11 kwietnia 1912 roku, a rejs tym luksusowym, pływającym hotelem był wyjątkowo kosztowny.

Ile kosztowały bilety na Titanica?

Bilet w pierwszej klasie kosztował 3 100 dolarów, co dzisiaj odpowiada około 124 tysiącom dolarów. Najtańszy bilet w trzeciej klasie wynosił 32 dolary, czyli obecnie około 1 300 dolarów, uwzględniając inflacje, zmianę wartości pieniądza i wszystkie inne czynniki.

Pamiątki z Titanica, wystawiane w muzeach, pozwalają zobaczyć, jak wyglądały bilety na rejs. Ku zaskoczeniu, ich wygląd był bardzo podobny do współczesnych biletów autobusowych, które możemy kupić w polskich kioskach.

Ten, który widać na zdjęciu znajduje się w muzeum SeaCity, mieście z którego słynny statek wypłynął w swój pierwszy i zarazem ostatni rejs. Bilet nigdy nie znalazł się na pokładzie, dzięki czemu zamiast spocząć na dnie, został zachowany i przetrwał ponad sto lat.

Muzeum Titanica w Southampton zostało otwarte przez Jamesa Cracknella, mistrza olimpijskiego w wioślarstwie i złotego medalistę z igrzysk w Sydney i Atenach.

Sekrety rejsu i łodzi ratunkowych

W muzeum można zobaczyć interaktywny model Titanica, nagrania wiadomości pasażerów z tragicznej nocy, a także oryginalne artefakty z tego najsłynniejszego statku i wiele innych eksponatów. Zdjęcia, w tym fotografię biletu, znajdziesz w naszej galerii.

Muzeum SeaCity udało nam się zwiedzić wiosną 2023 roku i ponownie – w październiku bieżącego roku. To miejsce to skarbnica wiedzy o Titanicu. Można tam znaleźć m.in. raporty z rozprawy sądowej dotyczącej zatonięcia statku, w której uczestniczył dyrektor White Star Line oraz ocaleni członkowie załogi.

Poszczególne zeznania świadków zostały zainscenizowane i nagrane. Jak się okazuje – kwestia łodzi ratunkowych jest znacznie bardziej skomplikowana. Faktem jest, że było ich stanowczo za mało, a także to, że ładowano do nich zbyt małą liczbę ludzi. Jedna szalupa pomieścić miała docelowo 65 osób, a znajdowało się w nich dwudziestu paru pasażerów.

Załoga nie miała pojęcia ilu pasażerów mieszczą szalupy ratunkowe!

Zgodnie z wieloma spekulacjami chodziło o wygodę. Nic bardziej bzdurnego! Jak dowiedzieli się obecni na sali sądowej – załoga Titanica nie miała zielonego pojęcia, ile osób mieści pojedyncza łódź ratunkowa, ponieważ takich informacji nigdy nie przekazano pracownikom– musieli więc ładować ludzi do szalup „na oko”.

To nie koniec! Nie przeprowadzono nigdy wcześniej żadnej próby ewakuacyjnej. Załoga nie miała wytycznych, jak w takiej chwili postępować. Musiała działać intuicyjnie. Dlaczego w łodziach znajdowało się dwudziestu paru pasażerów?

Zawiniła konstrukcja

Ponieważ stalowa konstrukcja i liny, które służyły do spuszczenia łodzi ze statku na taflę wody, była w stanie udźwignąć tylko taką liczbę pasażerów. Załoga mogła więc działać następująco (i na początku tak działała). Musiała spuścić na linach w jednej ratunkowej łodzi maksymalnie dwudziestu paru pasażerów i przetransportować ich do pozostałych łodzi, w których już znajdowali się inni pasażerowie.

Następnie, tę samą, ale pustą, łódź wciągnąć z powrotem i przetransportować kolejnych ludzi. Tu jednak pojawiły się dwa problemy.

Pierwszy – Titanic tonął około 2,5 godziny, więc nie starczyłoby czasu, by taką akcję przeprowadzić w całości. Drugą sprawą jest to, że tonący Titanic zasysał łodzie ratunkowe. Żeby nie zostały wciągnięte pod wodę, musiały natychmiast odpłynąć na dobrych kilkaset metrów od miejsca tonięcia.

Ofiar mogło być znacznie mniej

To oznaczało, że transportowanie ewakuowanych pasażerów z jednej łodzi na resztę było w pewnym momencie już niemożliwe. Patrząc na liczbę osób, która mogłaby przetrwać (a jest to nieco ponad 700 osób, czyli znacznie mniej niż liczba miejsc w szalupach), należy stwierdzić, że w pierwszej kolejności zawiniła konstrukcja, służąca do spuszczania łodzi ratunkowych. Dopiero drugim powodem okazuje się ich zbyt mała liczba.

Cena biletu (który można zobaczyć w naszej galerii) na rejs, była więc stanowczo zawyżona, patrząc na niebezpieczeństwo, które czyhało na pasażerów już od początku. Statek ten nigdy nie powinien wypływać z portu w Southampton. Dziś już to wiemy. Wtedy niestety nikt się tego nie spodziewał.

PIS TO MATOŁKI KONSTYTUCYJNE! Trela: Odliczam czas do końca kadencji Dudy! | Express Biedrzyckiej 2024-10-17